Opublikowano Dodaj komentarz

Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych jest nielegalny

Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych w obecnym kształcie jest nielegalny, niestety nic nie zapowiada aby bez działań ze strony podmiotów wpisanych do rejestru doszło do pożądanej ze względu na ochronę prywatności i danych osobowych zmian.

Z jakiego powodu CRBR jest nielegalny?

22 listopada 2022 r. zapadła niezwykle istotna z punktu widzenia prawa do prywatności decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). W przełomowym wyroku dotyczącym połączonych spraw C-37/20 i C-601/20, Trybunał podjął kwestię ochrony danych osobowych w kontekście publicznego dostępu do informacji. Orzeczenie TSUE rzuca nowe światło na prawo do prywatności, stwierdzając, że otwarty dostęp do danych o beneficjentach rzeczywistych spółek, jak w polskim Centralnym Rejestrze Beneficjentów Rzeczywistych (CRBR), stanowi istotne naruszenie prywatności. Trybunał zwrócił uwagę na ryzyka związane z potencjalnym nieograniczonym dostępem do informacji o sytuacji materialnej i finansowej osób, co może prowadzić do nadużyć i niekontrolowanego rozpowszechniania danych. Ta decyzja zarysowała nowy kontur debaty o równowadze między przejrzystością a prywatnością w erze cyfrowej.

Dyrektywa AML częściowo nieważna

W przełomowej decyzji TSUE stwierdził nieważność Artykułu 30 (5) dyrektywy AML 2018, który zapewniał publiczny dostęp do informacji o beneficjentach rzeczywistych. TSUE uznał, że taki dostęp narusza podstawowe prawa do prywatności i ochrony danych osobowych. Trybunał podkreślił, że ujawnienie tych informacji może stwarzać ryzyko dla bezpieczeństwa finansowego osób i firm, wobec możliwości szerokiego rozpowszechniania i przechowywania danych przez nieograniczoną liczbę podmiotów. Jednocześnie TSUE wyjaśnił, że dostęp do tych danych powinien być ograniczony do wybranych grup, jak instytucje obowiązane do monitorowania, dziennikarze czy organizacje pozarządowe zajmujące się walką z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu oraz potencjalni kontrahenci, dla których takie informacje są kluczowe.

Co na to polski ustawodawca?

W Polsce tematu nie podjął praktycznie nikt. Na poziomie oficjalnych zapewnień rząd stwierdził, że sprawę analizuje, a rozstrzygnięć dotyczących innych państw nie można stosować bezpośrednio w Polsce. Z drugiej strony Prezes UODO zasugerował możliwość takiej nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, która ograniczyłaby dostęp do CRBR wyłącznie dla osób, które wykazałyby interes prawny. Podobne zmiany wprowadzono już w niektórych państwach unijnych, m.in. na Cyprze, gdzie istnieje obowiązek oświadczenia, że jest się instytucją obowiązaną w rozumieniu przepisów AML. Niestety nic nie wskazuje, aby zmiany w polskich przepisach były priorytetem ani aktualnego, ani przyszłego rządu. Utrzymywanie się jednak takiej sytuacji prawnej otwiera pole do walki o odszkodowania od Skarbu Państwa lub walki z ewentualnymi karami związanymi z niezamieszczaniem danych w rejestrze.

 

Opublikowano 17 komentarzy

Jak obejść Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych?

Czym jest Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych?

Brzmi poważnie, prawda? I tak jest. Z dniem 13 października wchodzą w życie przepisy ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, które nakładają na polskie spółki prawa handlowego obowiązek zgłoszenia Ministrowi Finansów swojego beneficjenta rzeczywistego. Sankcja za niedokonanie zgłoszenia może wynosić aż 1.000.000 złotych i nakładana jest w formie administracyjnej kary pieniężnej na spółkę zobowiązaną do zgłoszenia. W przypadku złożenia zgłoszenia, które podaje dane fałszywe, osoba zgłaszająca (najczęściej członek zarządu albo wspólnik zarządzający) ponosi odpowiedzialność karną za złożenie fałszywego oświadczenia.

Kim jest beneficjent rzeczywisty?

Beneficjentem rzeczywistym jest zawsze osoba fizyczna. W najczęstszym i najprostszym ujęciu jest to wspólnik spółki kapitałowej, który posiada więcej niż 25% udziałów lub akcji takiej spółki lub wspólnik, który posiada więcej niż 25% ogólnej liczby głosów w spółce, także na podstawie porozumień z innymi uprawnionymi co do głosu lub jako zastawnik lub użytkownik udziałów. W spółkach osobowych w praktyce będą to najczęściej wspólnicy, chyba że są ograniczeni w prawie głosu poniżej progu 25% ogólnej ilości głosów.

Jeżeli wspólnikami spółki są inne osoby prawne to beneficjentem rzeczywistym jest osoba sprawująca kontrolę nad podmiotem, który jest wspólnikiem danej spółki, o ile w ten sposób „posiada” więcej niż 25% akcji lub ma pozycję dominującą w rozumieniu przepisów ustawy o rachunkowości. Jeżeli zaś nie ma takich osób (bo np. spółka ma 5 wspólników, którzy mają po 20% udziałów/głosów) to beneficjentem rzeczywistym najczęściej jest osoba fizyczna zajmująca wyższe stanowisko kierownicze.

Ustalenie beneficjenta rzeczywistego nie jest więc zawsze najłatwiejszą sprawą, nierzadko potrzebne będzie uzyskanie w tym przedmiocie opinii prawnika oraz odpowiednie udokumentowanie „poszukiwań” beneficjenta.

Jakie spółki podlegają obowiązkowi zgłoszenia do Centralnego Rejestru Beneficjentów Rzeczywistych?

Do zgłaszania informacji o beneficjentach rzeczywistych i ich aktualizacji są obowiązane:

  • spółki jawne,
  • spółki komandytowe,
  • spółki komandytowo-akcyjne,
  • spółki z ograniczoną odpowiedzialnością,
  • proste spółki akcyjne,
  • spółki akcyjne, z wyjątkiem spółek publicznych.

Spółki już istniejące dokonują zgłoszenia w terminie do 13 kwietnia 2020 r.

Z kolei, w przypadku spółek nowo powstałych informacje o beneficjentach rzeczywistych są zgłaszane mają być nie później niż w terminie 7 dni od dnia wpisu ww. spółek do Krajowego Rejestru Sądowego. Podobnie 7-dniowy termin będzie obowiązywał w przypadku zmiany danych przekazanych do rejestru.

Co Ty myślisz o Centralnym Rejestrze Beneficjentów?

Dyskusyjna jest dla mnie przydatność owego narzędzia w uzyskiwaniu faktycznym zapobieganiu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jeżeli ktoś już jest przestępcą to jakim problemem dla niego będzie popełnienie dodatkowego przestępstwa, jakim byłoby np. zgłoszenie nieprawdziwych danych? Ba, nie musi wcale popełniać przestępstwa, po prostu nie zgłosi owych danych w ogóle, a jeżeli posługuje się spółką „słupem” to kara i tak spadnie na spółkę – słupa.

Przewiduję natomiast utrudnienia dotyczące funkcjonowania podmiotów działających zupełnie legalnie np. przy otwieraniu rachunków bankowych. Tylko czekać, jak banki wpiszą w swoją politykę AML sprawdzanie danych spółek w Centralnym Rejestrze Beneficjentów Rzeczywistych. Przewiduję także kary dla przedsiębiorców, którzy po prostu nie śledzą zmian w prawie… może nie milionowe, ale jednak kary będą, szczególnie, że przepis je wprowadzający nie daje możliwości złagodzenia kary lub odstąpienia od niej, ani nie zawiera jakichkolwiek przesłanek jej miarkowania, co budzi moje daleko idące wątpliwości dotyczące zgodności owego przepisu z przepisami Konstytucji RP. Co to jednak ma za znaczenie, skoro Trybunał Konstytucyjny działa tak, jak działa…

W skrócie: utrudnienie dla normalnych przedsiębiorców, daleko idące naruszenia prywatności osób kontrolujących biznesy, brak realnych skutków dla faktycznego przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, regulacja potencjalnie niezgodna z Konstytucją RP.

Kto nie podlega obowiązkowi wpisu do CRBR?

To pytanie kluczowe w kontekście innego pytania, zadanego w tytule mojego wpisu. Ustalenie kto nie podlega obowiązkowi wpisu do CRBR pozwala bowiem przyjąć strategię jego „obejścia”. Nie podlegają owemu rejestrowi osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą (choć tutaj przecież też ktoś może mieć kontrolę nad taką osobą, wynikającą przykładowo z zawarcia umowy powiernictwa, spółki cichej itp.), nie podlegają jej także przedsiębiorcy zagraniczni oraz oddziały przedsiębiorstw zagranicznych.

Przykładowo więc, otwarcie spółki LLC w Delaware oraz jej oddziału w Polsce spowoduje, że brak będzie konieczności zgłaszania beneficjenta rzeczywistego do wzmiankowanego rejestru.

Opublikowano Dodaj komentarz

Celebryci, dlaczego chcemy wiedzieć o nich wszystko?

Przypadek Figurskiego

Obserwuję kilkadziesiąt kont na Instagramie. Nie tylko moich przyjaciół i znajomych, ale także osób znanych, które z jakichś powodów uznaję za ciekawe. Nie wgłębiajmy się może dlaczego, dobrze?  Przesuwałem sobie palcem po ekranie komórki parę dni temu, korzystając z wolnej chwili między asystowaniem przy akcie notarialnym, a spotkaniem z klientem. Zatrzymałem się na obrazku umieszczonym przez Michała Figurskiego.

Michał Figurski napisał obszerne wyjaśnienie dotyczące kwestii płacenia alimentów na córkę. Wyjaśnienie, które wywołane zostało, jak sam wskazał Michał, przez publikacje niektórych mediów elektronicznych. Michał pisze, że nie miał nigdy zaległości alimentacyjnych i wyraża zdziwienie tym, że media publikują nieprawdziwe informacje związane ze sprawą sądową, która odbywa się za zamkniętymi drzwiami.

Zdjęcie umieszczone przez Michała Figurskiego

Pełną treść oświadczenia Michała Figurskiego możecie przeczytać tutaj (wymagane zalogowanie do Instagrama).

Dlaczego to mnie ruszyło?

Wyobraź sobie, że jesteś osobą znaną i (nie)lubianą. Masz problemy życiowe, małżeńskie. Chorujesz, a w dodatku „media” zmyślają lub koloryzują historie dotyczącego Ciebie, Twojej rodziny, tego czy płacisz alimenty, ile ich płacisz i na co one idą.  Jak się z tym czujesz? Chcesz tego? Ruszyłoby Cię to? Bo mnie tak.

Wszystkim, którzy by chcieli napisać, że Figurskiego dopadła karma i zasłużył sobie przez swoje niewybredne żarty chcę uspokoić. Karma nie istnieje i nie wydaje mi się, aby istniał jakikolwiek związek między jego wyskokami radiowymi sprzed paru lat, a obecną sytuacją.

Nieprzypadkowo postępowania przed sądem rodzinnym, wbrew powszechnej zasadzie procesów sądowych, są niejawne. Dzieje się tak po to, aby nikt nie słyszał i nie rozpowszechniał szczegółów życia rodzinnego. Każdy ma prawo do tego aby pozostały one w tajemnicy, także osoba znana.

Jak celebryci mogą prawnie chronić swoją prywatność?

Powiem od razu, łatwo nie jest. Sądy powszechnie twierdzą, że wobec osób publicznych można pozwolić sobie na więcej, jeżeli chodzi o ujawnianie szczegółów ich życia osobistego. Dopuszczalność ingerencji w sferę prywatności osób publicznych uzasadniana jest czasami przez odwołanie się do konstrukcji wyrażenia przez takie osoby zgody na taką ingerencję w sposób dorozumiany przez sam fakt prowokowania zainteresowania mediów. Zapatrywania te dotyczą jednak przede wszystkim polityków i osób sprawujących funkcje publiczne, chociaż sądy rozszerzają także te zapatrywania na „osoby publicznego zainteresowania”.

Nie ma jednak powodów, dla których naruszenia prywatności prezenterów radiowych, które polegają na publikowaniu informacji (już pal licho czy prawdziwych czy nie – jeżeli nie, to tym bardziej mamy do czynienia z naruszeniem dóbr osobistych!), które nie dotyczą sfery zawodowej danej osoby, miały nie podlegać ochronie prawnej.

Dlatego też także celebryta ma prawo do ochrony swojej prywatności, m.in. żądając określonych sprostowań od osób publikujących informacje, czy też zaprzestania publikacji na określone tematy.

Jak jeszcze może sobie pomóc celebryta?

We wszystkich tych sytuacjach, kiedy nazwisko staje się obciążeniem pomóc może zaufany powiernik, który w różnorodnych sytuacjach prawnych może zastępować osobę publiczną, działając na jej rachunek, lecz w imieniu własnym. Dotyczy to zarówno nabywania nieruchomości, czy też udziałów w spółkach.

Warto także zastanowić się, czy w niektórych sytuacjach (np. na etapie zawierania związku małżeńskiego) nie dbać tylko o ustanowienie rozdzielności majątkowej, ale także np. poruszyć kwestię poufności na wypadek rozwodu. W USA to standard wśród bogatych, dlatego w Polsce jeszcze nie?

Opublikowano Dodaj komentarz

Akcje na okaziciela, a ujawnianie danych w banku

W banku zadają mi trudne pytania

Napisał niedawno do mnie pewien klient. Członek zarządu pewnej spółki akcyjnej, w której objęte akcje są akcjami na okaziciela. Prywatnie osoba wrażliwa na punkcie swojej prywatności i przekonany o tym, że prawo do prywatności finansowej oraz przepisy o ochronie danych osobowych to instytucje święte. Oto co napisał:

Bank chce, żebym dał im pełen skan dowodu bez ocenzurowanych danych wrażliwych. Teraz również chcą bym składał jakieś oświadczenie odnośnie moich akcji na okaziciela. W obydwu przypadkach powołują się na ustawę dotyczącą terroryzmu i prania brudnych pieniędzy.  Ja z kolei mam solidną wiedzę z zakresu technologii informatycznych i bezpieczeństwa, a do tej pory prawo wymagało „okazywania” dokumentów policji czy organom państwowym. Nie zaś robienia skanów. Niektórzy skanują w specjalnych koszulkach. To to jest nagminny proceder, że mimo kar pracownicy wszelakich instytucji danymi handlują lub nie dbają o nie.   Teraz nie chcą mi pozwolić okazać dowodu w placówce, chcą skan przez portal bankowy albo sami chcą skan wykonać na miejscu. Dodatkowo zażądali ode mnie podpisania oświadczenia w imieniu spółki o notyfikowaniu ich jak akcje zmienią właściciela.

Czy ja muszę dać im zeskanować dowód oraz podpisywać to oświadczenie o notyfikowaniu ich jak akcje zmienią właściciela?

Akcje na okaziciela

Aż dziw bierze, że nie wspomniałem jeszcze na blogu o akcjach na okaziciela. Instytucja ta, możliwa jest do wdrożenia w spółce akcyjnej lub w spółce komandytowo-akcyjnej. Charakteryzuje się ona, z grubsza rzecz biorąc, tym, że stwarza legitymację do wykonywania praw wspólnika w spółce akcyjnej dla prawnego posiadacza dokumentu akcji. Wobec spółki za akcjonariusza uważa się tylko tę osobę, która jest wpisana do księgi akcyjnej (w przypadku akcji imiennych) lub posiadacza akcji na okaziciela.

Akcje na okaziciela dają prawo uczestniczenia w walnym zgromadzeniu akcjonariuszy, jeżeli dokumenty akcji zostaną złożone w spółce, u notariusza, w banku lub firmie inwestycyjnej co najmniej na tydzień przed terminem tego zgromadzenia i nie będą odebrane przed jego ukończeniem.

Nie muszę chyba mówić, z jakimi możliwościami „ukrywania” faktycznych akcjonariuszy się to wiąże?

Bankowe compliance

Jak wspominałem już wielokrotnie na blogu, m.in. we wpisie dotyczącym strategii offshore,  aby walczyć z przepływem potencjalnie „brudnych” pieniędzy z rajów podatkowych lub krajów o niskich standardach bankowych do krajów „rozwiniętych” światowe mocarstwa wymyśliły wiele systemów, które utrudniają anonimowe korzystanie z bankowości.

W całej Europie obowiązują bardzo rygorystyczne przepisy dotyczące instytucji finansowych, zmuszające je do przeprowadzania dosyć szczegółowego researchu dotyczącego osób, które korzystają z ich ofert. Bankowcy mówią wprost:

Za zaniedbania w tym zakresie instytucje finansowe płacą drakońskie kary.

Co to oznacza dla klienta?

Chociaż klienci nie są zobowiązani przepisem prawa do przekazywania dowodów tożsamości beneficjentów rzeczywistych to bank ma jednak prawo żądać takich dokumentów oraz sporządzać ich kopie do potrzeb monitorowania stosunków gospodarczych takich klientów. Podobnie bank może wymagać od klienta złożenia stosownego oświadczenia dotyczącego tożsamości beneficjentów oraz obowiązku aktualizacji w tym zakresie. Klient nie musi go podpisywać, jednak konsekwencją będzie prawdopodobnie wypowiedzenie klientowi umowy rachunku bankowego.

Generalnie nic przyjemnego.

Problem jest tylko tego typu, że członkowie zarządu spółki akcyjnej podpisując tego typu oświadczenie nie mogą być zawsze pewni, że w spółce, w której funkcjonują akcje na okaziciela, skład akcjonariatu się nie zmienił. W końcu nie prowadzi się żadnej księgi akcyjnej w odniesieniu do akcji na okaziciela. Wspólnicy nie mają obowiązku notyfikować takich zmian zarządowi. Wygląda na to, że zobowiązują się więc do niemożliwego…

Ale, czy kogoś to obchodzi?

Alternatywy dla tradycyjnej bankowości

Alternatywą dla płacenia tradycyjnymi walutami mogą w pewnym zakresie być kryptowaluty, szczególnie te powiązane sztywno z walutami krajowymi (tzw. fiat currencies). To dobra okazja do zaanonsowania, że za wszelkie usługi kancelarii możesz zapłacić powszechnie używanymi kryptowalutami, takimi jak bitcoin czy ethereum. Po więcej szczegółów zapraszam do kontaktu.

Opublikowano 2 komentarze

Czy fiskus będzie śledzić auta firmowe?

Ponieważ poprzedni wpis w zbeletryzowanej formie trafił do dosyć dużej liczby czytelników, podbijając znacznie statystyki bloga to nie oceniając jeszcze, czy taka forma jest dobra, czy też nie, postanowiłem kontynuować ten mały eksperyment. Zaczynamy dzisiaj w momencie, gdzie skończyliśmy w ostatnim wpisie, więc jeżeli ktoś nie zna jeszcze głównych bohaterów to zalecam rozpoczęcie od wpisu dotyczącego anonimowości wspólników w spółkach z o.o.

* * *

– A słyszał mecenas o tym pomyśle, żeby Ministerstwo Finansów śledziło numery rejestracyjne przedsiębiorców? – zagadnął Juhas, który wciągał już drugi kawałek jabłecznika – ja tutaj, mając wzgląd na damskie towarzystwo, powstrzymam się od mocniejszego komentarza, ale to jest skandal.

– Szczerze? Nie słyszałem jeszcze – odparłem.

– Kwiczoł, weź tu mecenasowi Wybiórczą podaj, niech zerknie sobie – polecił Juhas, a Kwiczoł bez ociągania wyjął z teczki wczorajszy numer Gazety Wyborczej.

Od kiedy to górale czytają Wyborczą?

Zerknąłem jednak w gazetę. Rzeczywiście, coś było na rzeczy. Reporterzy pisali, że Ministerstwo Finansów będzie namierzać po numerach rejestracyjnych samochody osobowe i ciężarowe należące do przedsiębiorców. Tablice będą skanowane. Jak? Tego nie napisali. Jeśli przedsiębiorca ma straty, a jego samochody są w ruchu, to fiskus będzie podejrzewał oszustwa podatkowe. „To niedopuszczalna inwigilacja” – konkludował autor artykułu.

Serio? Obudził się śpiący królewicz.

Przecież w dziesiątkach memów internetowych przewijało się zdanie przypisywane Tocqueville’owi: „Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”. W sumie nie jest istotne to, że de Tocqueville nie ujął tego dokładnie w taki sposób i jest to jedynie parafraza. Istotne jest to, że już od starożytności było wiadomo, że tylko pełna kontrola życia ludzi daje szansę na zaspokojenie apetytów władzy, a to był po prostu kolejny krok po centralnej bazie rachunków bankowych, jednolitym pliku kontrolnym i mnóstwie innych pomysłów, które pozwalają nas szpiegować. Rozwój technologii szedł w parze z tymi pomysłami, Internet, powszechny dostęp do telefonów komórkowych, konie trojańskie czy spyware. Dlatego Juhas i jego kompani ograniczali ryzyko, używali starych Nokii 3210, szyfrowali pocztę elektroniczną, której serwer był gdzieś na Panamie. Gdy kupowali auto, dbali o to aby w salonie nie wcisnęli im GPSa.

– Ale panów to chyba nie dotyczy? – uśmiechnąłem się, domyślając się, że nowa fura Juhasa była leasingowana w Czechach na kontrolowaną przez wymyślny holding czeską společnost s ručením omezeným*.

– Może i nie dotyczy, ale to jest skandal. Ja robię różne biznesy mecenasie, ale nigdy nic przeciwko zwykłym, dobrym ludziom – oho, znalazł się Janosik – jedyne co państwo zyska dzięki takiemu zachowaniu to kilku frajerów, którzy samochodów służbowych używają, aby pojechać sobie na niedzielne zakupy, tfu, tego też zakazali, na zakupy, zamiast używać auto do celów służbowych.

– Może jednak ma to jakiś sens? Infrastruktura na drogach krajowych już jest, a chodzi chyba o to, żeby jak w tym łódzkim Ptaku, sprawdzać jak często jeżdżą, ile towaru dowożą, albo żeby sprawdzać, czy towar wyjeżdża z kraju, przy przekrętach na podatku VAT – odpowiedziałem trochę bez przekonania, w końcu nikomu nie uśmiecha się wizja totalnej inwigilacji.

– Ja panu mówię mecenasie, prawdziwych przekrętów to nie powstrzyma – uciął Juhas i chyba nie miałem podstaw by mu nie wierzyć.

Całej rozmowie przysłuchiwali się w milczeniu Kwiczoł i Jagna. Zastanawiałem się, czy oni mają jakieś swoje zdanie w tym temacie? Jakie to miałoby jednak znaczenie? Co oni mogą zmienić? Jagna wydawała się dziwnie poddenerwowana. Czyżby to wcześniejsza reprymenda Babci Wierzby tak na nią podziałała? Szukała jednak mojego spojrzenia, jakby chciała o coś zapytać.

Obiad zmierzał jednak ku końcowi i chyba nie będzie miała okazji do rozmowy, to Juhas zapraszał, a z nim wszelkie tematy poruszone. Podniosłem się i udałem w stronę toalet.

* * *

*czeski odpowiednik spółki z ograniczoną odpowiedzialnością

To oczywiście fikcyjna konwersacja, ale pomysł Ministerstwa jest prawdziwy.

Jeżeli zainteresował Cię ten wpis to daj proszę znać,  masz też możliwość subskrybowania bloga – zapisz się po więcej.