Prokurator Adam Roch w 2006 r. nakazał przesłuchanie oraz pobranie od kobiety na sali porodowej próbek pisma. Kobieta była księgową lobbysty Marka Dochnala. Kilka dni temu ten sam prokurator dostał błogosławieństwo tzw. Krajowej Rady Sądownictwa i prawdopodobną nominację do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Co pomijają media, a o czym warto napisać
Było to w listopadzie 2006 roku. Około szóstej rano. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali ciężarną w Krakowie. Kobieta była w dziewiątym miesiącu ciąży. Przy zatrzymaniu powiedziała policjantom, że kilka tygodni wcześniej była hospitalizowana ze względu na komplikacje zdrowotne. Mimo to przewieziono ją do Katowic, gdzie została zbadana przez lekarza. Lekarz stwierdził brak przeciwwskazań do przesłuchania i zatrzymania oraz dalszych czynności w prokuraturze.
Prokurator powiedział kobiecie przystępując do przesłuchania, że w najgorszym wypadku zostanie ona przetransportowana do oddalonego o 550 km aresztu śledczego. Typowa zagrywka prokuratury. „Gadaj, albo zastosujemy areszt wydobywczy” – tak należało rozumieć te słowa.
Sąd też się nie popisał
Po przesłuchaniu kobiecie postawiono jedenaście zarzutów. Około 20.00 tego samego dnia ciężarną przewieziono do sądu, który wydał postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania. Sąd wydał postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania. W postanowieniu stwierdził, że istnieje możliwość, że podejrzana może utrudniać prowadzenie postępowania i że czynności dowodowe muszą być przeprowadzone przy jej udziale. Stwierdzono, że żadna z przesłanek wymienionych w artykule 259 kodeksu postępowania karnego nie ma zastosowania w niniejszej sprawie.
Art. 259. § 1. Jeżeli szczególne względy nie stoją temu na przeszkodzie, należy odstąpić od tymczasowego aresztowania, zwłaszcza gdy pozbawienie oskarżonego wolności:1) spowodowałoby dla jego życia lub zdrowia poważne niebezpieczeństwo,
2) pociągałoby wyjątkowo ciężkie skutki dla oskarżonego lub jego najbliższej rodziny.
Tej samej nocy ciężarna trafiła do zakładu karnego w Grudziądzu, oddalonego o 550 km od miejsca zamieszkania. Nie umożliwiono jej odpoczynku, dlatego nie spała łącznie 40 godzin. Przebywała w areszcie śledczym bez dostępu męża i rodziny, na oddziale podobno przystosowanym dla kobiet w ciąży.
Feralny poród
W grudniu 2006 r. gdy pojawiły się komplikacje skarżąca została przewieziona do szpitala. Pomimo pobytu kobiety w szpitalu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego weszli do jej pokoju w celu przeprowadzenia niektórych czynności dowodowych, chodziło w szczególności o otrzymanie próbki pisma. Funkcjonariusze prowadzili działania między skurczami. Funkcjonariusze byli obecni w jej pokoju przez około jedną godzinę, a ich działania były prowadzone w obecności obrońcy, którego zapewnił mąż rodzącej. Tego samego dnia o 20.25 kobieta urodziła córkę.
Chcecie znać moją opinię w tej sprawie?
To jest tak chore, że aż cisną się na usta słowa niecenzuralne. Mamy do czynienia nie tylko z brakiem elementarnych odruchów ludzkich, ale przy okazji ze skrajnym brakiem profesjonalizmu. Wyobrażam sobie, jak miarodajne były próbki pisma rodzącej w bólach kobiety.
Postawcie się na jej miejscu. Jest bez męża, rodziny, dobrego słowa. Ma zaraz dać życie. Wszystko ją boli, ma dość, działają na nią leki i hormony. W takich warunkach przeprowadza się czynności procesowe w Polsce?
Taka jest wolna Polska. Od prawie 30 lat często bez szacunku dla jakichkolwiek standardów w postępowaniu karnym, podatkowym, rodzinnym.
Sędziowie i organy nadzorcze przymykają na to oczy, bezrefleksyjnie przyklepując wnioski prokuratury o areszty wydobywcze, nie widząc niczego zdrożnego w tym, że decydują o wolności, życiu i zdrowiu ludzi na podstawie akt, których nie da się w sposób rzetelny przeanalizować w ciągu nawet tych kilku godzin, które mają na posiedzenie aresztowe.
Izby Skarbowe bezrefleksyjnie akceptują najgłupsze nawet ustalenia kontrolerów skarbowych, takie, które położyły niejedną już firmę.
Miliony znaków nowych regulacji prawnych. Powstają tak szybko, że niektórzy nie nadążają ich łamać.
Quo vadis wymiarze sprawiedliwości?
Nie mam wątpliwości, że będzie tylko gorzej, bo reforma wymiaru sprawiedliwości nie może polegać na wymianie kadr. Nawet jeżeli wymienimy je na najlepszych ludzi to bez systemu, bez procedur i przepisów tamujących zbyt daleko idącą władzę wykonawczą dalej będzie tak, jak jest. Filarem systemu sprawiedliwości powinno być niezależne sądownictwo, z konstytucyjnie umocowanym budżetem, gwarancjami nieusuwalności sędziów, dofinansowane, wypoczęte, ze sprawnie działającym systemem wyławiania jednostek, które się tam nie nadają.
W postępowaniu karnym powinna wrócić instytucja sędziego śledczego, kogoś kto będąc niezależny od prokuratury (niezależny znaczy: pracujący w innym budynku, karmiony z innego garnuszka, nieusuwalny, wyedukowany, doświadczony życiowo, dobrze zarabiający i mający tyle spraw ile jest w stanie rzetelnie ogarnąć), który będzie miarkował takie zachowania.
Nie mam wątpliwości, że za mojego życia się to nie wydarzy…