Ustawa o jawności życia publicznego spowoduje, że mniej-więcej 1/38 społeczeństwa polskiego będzie musiała się spowiadać i to bardzo dokładnie ze swojego majątku. Trudno oczywiście mówić o jakichś konkretach, w sytuacji, gdy ustawa jest jeszcze w fazie konsultacji międzyrządowych, ale podnoszenie wątpliwości wobec jej regulacji, już na tym etapie, przez Rzecznika Praw Obywatelskich, sprawiło, że zainteresowałem się tematem.
I bardzo dobrze, że to zrobiłem.
Żyłem bowiem dotychczas w przekonaniu, że o ustawie będę się wypowiadał co najwyżej zawodowo, jako radca prawny, który nie podlega ustawie, mimo wykonywania zawodu zaufania publicznego. Jak się jednak okazało, należę do kategorii osób, których dotyczy ustawa o jawności życia publicznego. To około 150 różnych kategorii osób.
Ja podpadam pod zaszczytną kategorię członka organu nadzorczego „spółki zobowiązanej”, czyli takiej, w której Skarb Państwa albo jednostka samorządu terytorialnego ma co najmniej 20% udziałów lub akcji. Co ciekawe jednak, norma ustawowa wiąże z moją eksponowaną pozycją obowiązek złożenia oświadczenia do dwóch różnych organów, tj. ministrowi właściwemu ze względu na przedmiot działania spółki (sic! – nie mam pojęcia szczerze komu!) i organowi wykonawczemu jednostki samorządu terytorialnemu – mamy zabawną sytuację, w której mamy przepis, którego hipoteza (a więc zwrot: kto jest członkiem rady nadzorczej spółki zobowiązanej), ma dwie różne dyspozycje (ten składa oświadczenie majątkowe na ręce XY).
Zapewne niechlujna legislacja i chodzi o to, że ja mam się spowiadać wójtowi, a niekoniecznie ministrowi, ale z treści ustawy wprost to nie wynika i dopiero proces wykładni przepisów może doprowadzić do tego, że ustalimy, mimo wadliwej techniki legislacyjnej, prawidłową treść normatywną przepisów.
Na szczęście, nie jestem jedyny, który musi się spowiadać, spowiada się przecież Prezydent, Prezes Rady Ministrów, ministrowie, ale też np. sędziowie, osoby wydające decyzje administracyjne, radni, posłowie, senatorowie itp.
Najciekawsze kategorie osób objętych ustawą to: ławnicy (tak, w większości mili emeryci, których jedynym majątkiem jest własne M z czasów PRL), szeregowi strażacy, policjanci i pracownicy policji, żandarmi, strażnicy gminni, egzaminatorzy WORDów, urzędnicy sądowi (tacy sekretarze, co na pensjach minimalnych albo nawet zleceniach pracują).
W pewnym zakresie oświadczenia dotyczą też majątków wspólnych, więc jeżeli Wasza druga połówka prowadzi dochodowy biznes albo odziedziczyła duży spadek to… drżyjcie, zrezygnujcie z funkcji bądź pogódźcie się z regulacjami.
Ja jeszcze nie podjąłem decyzji, ale zacznę monitorować kwestię tej ustawy. Ostatecznie, przynajmniej dla osób, które są w moim położeniu i np. wchodzą w skład rad nadzorczych spółek komunalnych pojawi się pytanie – czy dla kilkuset złotych rocznie warto ujawniać potencjalnie nieograniczonemu kręgowi osób informacje o swoim majątku?