Przestępstwa białych kołnierzyków
Co albo kto przychodzi Ci na myśl, gdy słyszysz wyrażenie „przestępstwa białych kołnierzyków”? Pranie pieniędzy? Fałszerstwa dokumentacji? Oszustwa na wielką skalę? W skrócie, przestępstwa białych kołnierzyków to często złożone i wieloaspektowe przestępstwa gospodarcze i skarbowe. Jako radca prawny mam oczywiście uprawnienia do obrony w tego typu sprawach, a moją przewagą nad większością prokuratorów jest to, że rozumiem praktykę obrotu gospodarczego. Znam prawo spółek handlowych, zajmuję się nim na co dzień, piszę o nim prowadząc blog Zakładanie spółki z o.o.
Prokuratorzy i policja niestety nie mają tego typu doświadczeń. Czasem fantazjuję sobie, jak to by było być po tej drugiej stronie mocy, prowadzić śledztwa i oskarżać. Na szczęście myśl taka szybko budzi we mnie obrzydzenie. Wiem, że mógłbym być skuteczniejszy i bardziej etyczny w tych działaniach, ale jednocześnie zlecanie agentom CBŚ albo ABW wchodzenia na czyjąś prywatną posesję o 6.00 rano byłoby ponad moją godność.
Słowo może Ci się kojarzyć z serialem „White Collar”, mnie natomiast najbardziej kojarzy się z moim kolegą po fachu adwokatem Łukaszem Chmielniakiem, doświadczonym obrońcą w sprawach gospodarczych i twórcą świetnego, bardzo merytorycznego bloga Białe kołnierzyki.
Pomyślałem o nim wczoraj, gdy snułem refleksję na temat lektury, którą mam aktualnie na tapecie.
Shantaram
Nie wiem czy słyszeliście o „Shantaram”, bestsellerowej książce Gregory’ego David’a Robertsa. Czytam ją długo, jak nigdy.
Książki połykam w tempie ekspresowym, ta jednak nie pozwala mi na to zarówno swoją objętością, jak i stylem pisania. Sam jeszcze nie wiem jak ją ocenić, wzbudza we mnie często mieszane uczucia. Fabuła jest wciągająca, to w zasadzie zbeletryzowana autobiografia autora – australijskiego narkomana, anarchisty, rewolucjonisty, a w końcu przestępcy, który uciekł z więzienia i jakimś cudem trafił do Bombaju, gdzie chciał zacząć nowe życie. Jak to często bywa, trafił znowu do półświatka.
Postać alter ego autora, Lina, jest bardzo żywa, emocjonalna i da się lubić. Jest uczynny, hojny, przeżywa osobisty dramat miłosny, ciężkie więzienie, jednocześnie fałszuje paszporty, nielegalnie wymienia walutę, szmugluje złoto. Budzi jednak moją sympatię. Ta refleksja nad głównym bohaterem zaprowadziły mnie do wspomnienia słów Łukasza Chmielniaka, który opowiadając w pewnym gronie (mam nadzieję, że nie obrazi się za to, że przytoczę te słowa) kiedyś powiedział coś w stylu:
Lubię bronić tych ludzi, to są ciężkie sprawy, ale ludzie, których bronię, nawet jeżeli popełniają przestępstwa to zwykle fajni ludzie. Tacy, z którymi można dobrze spędzić czas, porozmawiać na ciekawe tematy. Oni często potrzebują nie tylko obrony karnej, ale zrozumienia, pocieszenia. To ludzie tacy jak my.
Rzeczywiście, Łukasz jak nikt inny, potrafi wzbudzić zaufanie i pomóc w wielu problemach. A pod tym jak mówi o swoich klientach mogę podpisać się obiema rękami. Tym bardziej, że…
Granica tego co dozwolone i tego co zakazane jest często płynna
Kiedy mamy do czynienia z przestępstwem? W sprawach gospodarczych często istnie bardzo płynna i cienka granica między tym co dozwolone, a tym co zakazane. Prawo, które przynajmniej w doktrynach teoretyków prawa ma być odzwierciedleniem tego co słuszne i sprawiedliwe, nie zawsze odpowiada poczuciu sprawiedliwości wielu osób.
Przestępcą w Polsce można zostać, gdy nie sprawdzimy zbyt dobrze naszego kontrahenta, albo gdy kupimy coś na warunkach rynkowych, ale jednak bardziej okazyjnie. Przestępcą można być, gdy wywozimy leki za granicę, albo kupujemy weksel od kogoś kto go ukradł. Przestępcą można zostać, gdy błędnie opiszemy fakturę albo nawet gdy podpadniemy urzędnikom.
Przykład niedawnych zatrzymań byłych szefów KNF rzuca się tutaj dobitnie w oczy. Przestępcą można być nawet wtedy, gdy masz absolutne przekonanie, co do tego, że czynisz słusznie i dobrze.
Dlatego podzielam refleksję Łukasza, a znane mi osoby, które potrzebują pomocy w sprawach tego typu namawiam do skorzystania z jego usług.
Jeżeli jest to sprawa na styku prawa podatkowego, gospodarczego, prawa spółek oraz prawa karnego.
Najlepiej jednak…
Zapobiegać, a nie leczyć
A w tym mogę pomóc Ci ja, zapraszam więc do kontaktu.
Dlaczego obrzydzenie? Pewnie byłbyś prokuratorem, który ściga prawdziwych złoczyńców, a nie tylko tych, którzy robią to, czego prokurator „nie rozumie” i miota się z oskarżeniami jak „a blind dick in space”.
Może rzeczywiście by tak było 🙂