Split payment, czy też płatność rozdzielona, to pomysł nad którym Ministerstwo Finansów pracuje od pewnego czasu. Temat może niekoniecznie ściśle związany z prawem do prywatności, jednak wpisujący się w logikę jaką podążał mój ostatni wpis, dotyczący ograniczenia możliwości stosowania gotówki w transakcjach między przedsiębiorcami. Idąc za klasycznym, prawniczym rozróżnianiem, pojęć narusza on przede wszystkim prawo do własności środków pieniężnych, nie zaś prawo do prywatności… chociaż.
No właśnie.
Czym jest split payment?
Najkrócej mówiąc jest to taki system, który stosowany w rozliczaniu pieniądzem elektronicznym (a więc np. kartami płatniczymi, czy też przelewami w systemie bankowym) sprowadza się do tego, że płacąc kontrahentowi za jakiś towar lub usługę kwotę brutto, pieniądze zostaną przekazane na dwa konta, dla uproszczenia nazwijmy je kontem netto (tam trafia kwota netto) oraz kontem VAT (tam trafia podatek według obowiązującej stawki). Na tym polega więc ów „split”, czyli płatność rozdzielona.
Fundamentalnym założeniem systemu jest to, że podatnik nie ma samodzielnego dostępu do swojego konta VAT i nie może z niego korzystać.
Nie skupiając się na możliwych aspektach technicznych (nie ma sensu się na nich skupiać, bo prace są koncepcyjne), efekt jest taki, że pobór podatku przesuwa się w czasie. Zamiast płacić podatek do 25 dnia kolejnego miesiąca, wraz ze złożeniem deklaracji, podatek pobierany jest natychmiast, co nie oznacza oczywiście, że jeżeli wyjdzie z deklaracji, że podatek jest do zwrotu lub odliczenia, to nie można go odliczać, ale…
… ale ponieważ żyjemy w Polsce, w kraju posiadającym systemowy problem ze zwrotami podatku VAT na poziomie opresyjnej administracji skarbowej, to zaimplementowanie modelu pogłębi zjawisko, które już funkcjonuje w niektórych segmentach rynku – a mianowicie przedsiębiorcy zaczną masowo kredytować Skarb Państwa, który będzie oczywiście robił wszystko aby skala odliczeń czy zwrotów podatku była jak najmniejsza.
W przeciwieństwie do obecnego systemu zniknie też możliwość, z której korzysta wielu przedsiębiorców, którzy niejako kredytują się środkami z faktur w kwotach brutto, co ujemnie wpłynie na płynność finansową wielu przedsiębiorstw.
Podstawowe pytanie, jakie muszą zadać sobie przedsiębiorcy, jest następujące: czy jest sposób na uniknięcie split payment? Może wydawać się ono przedwczesne, ale myśleć trzeba.
Wiele zależy od przyjętego modelu płatności rozdzielonej.
Są co najmniej dwie opcje: manualna (przedsiębiorcy mają obowiązek wskazywania dwóch rachunków, a płacący mają dzielić płatności) oraz automatyczna (podział dokonywany byłby na poziomie banku – inkasenta lub całego systemu rozrachunkowego). Można też rozważać opcję mieszaną.
Nie chcę podpowiadać tutaj dzielnym pracownikom fiskus teamu jaki model wybrać i zaimplementować. Zresztą są mądrzejsi ode mnie, a ja tylko jestem szaraczkiem doradzającym przedsiębiorcom, więc może niekoniecznie moja rada byłaby dobra dla Skarbu Państwa, ale jak dla mnie Drogi Czytelniku bądź Droga Czytelniczko, trzymaj kciuki za opcję automatyczną.