Opublikowano Jeden komentarz

Powtarzalne świadczenia niepieniężne wspólników – sąd staje po stronie ZUS

Bum! 🔥 Jest orzeczenie warszawskiego Sądu Okręgowego w sprawie powtarzających się świadczeń niepieniężnych! Jest też ono absolutnie niespodziewane. Dlaczego? Dlatego, że sąd nie skupiał się na kwestii powtarzalności czy też jednorazowości czynności wspólników przy określeniu czy instytucja została prawidłowo wdrożona. Skupił się na tym, na rzecz kogo ją wprowadzono. Na szczęście wyrok jest nieprawomocny i jest szansa skorygowania go w Sądzie Apelacyjnym.

Jak wyglądał stan faktyczny? Reprezentowana przeze mnie spółka planuje wprowadzić do umowy m.in. następujące postanowienie:

„1. Wszystkie udziały w Spółce na podstawie przepisu art. 176 Kodeksu spółek handlowych, obciąża się obowiązkiem świadczenia na rzecz i w interesie Spółki, powtarzających się świadczeń niepieniężnych polegających na (…) wykonywaniu czynności z zakresu obsługi prawnej wskazanych przez Spółkę osób trzecich (klientów Spółki), a w szczególności polegających na udzielaniu konsultacji prawnych, porad prawnych, wydawaniu opinii prawnych oraz analizach prawnych. (…)
2. Powtarzające się świadczenia niepieniężne realizowane będą przez każdego Wspólnika co miesiąc w wymiarze do 160 godzin w miesiącu stosownie do potrzeb Spółki.”

Co napisał sąd na tle takiego postanowienia?

W ocenie Sądu Okręgowego, mając na uwadze charakter opisanych przez odwołującą spółkę czynności mających być realizowanych przez wspólników, należy stwierdzić, że planowane działania nie mają nic wspólnego z charakterem prawnym i celem wprowadzenia instytucji świadczeń niepieniężnych na gruncie art. 176 k.s.h. Wskazany przez odwołującą spółkę we wniosku o interpretację stosunek prawny nie
mieści się w hipotezie normy prawnej art. 176 k.s.h. Z treści wniosku wynika jednoznacznie, że wspólnicy spółki mieliby realizować usługi z zakresu doradztwa prawnego wobec klientów spółki, w określonym maksymalnym wymiarze czasu pracy, za ustaloną stawkę. Zdaniem Sądu Okręgowego, odwołująca spółka dąży więc do prowadzenia działalności gospodarczej z zakresu doradztwa prawnego poprzez swoich wspólników, podejmując przy tym próbę obejścia przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.

W ocenie Sądu Okręgowego, o ile w ramach art. 176 k.s.h. możliwym byłoby realizowane czynności prawnych stricte na rzecz spółki m.in. sporządzanie opinii prawnych przez wspólników spółki w sprawach dotyczących bezpośrednio spółki, to jednak realizowane takich czynności na rzecz klientów spółki stanowi realizację zlecenia, niemieszczącego się w granicach świadczenia opisanego w art. 176 k.s.h. Obrazując powyższe, w ocenie Sądu Okręgowego, w granicach art. 176 k.s.h. pozostawałoby przygotowanie przez wspólnika spółki wniosku o wydanie interpretacji prawnej wobec spółki ale poza granicami tego przepisu pozostaje przygotowanie takiego wniosku dla klienta spółki, jako, że będzie to czynność wykraczająca poza stosunek korporacyjny łączący wspólnika i spółkę.

Chciałbym napisać, że Sąd Okręgowy bardzo wnikliwie rozważył wszystkie kwestie w tej sprawie, wydaje się jednak, że nie rozważył żadnej. Nie wypowiedział się więc ani o tym, czy proponowane przez spółkę rozwiązania mają charakter ciągły, czy powtarzalny, czy mamy do czynienia z prawidłowym postanowieniem umownym, skupił się jedynie na tym, że świadczenia mają być „na rzecz” spółki, a nie na rzecz jej klientów traktując wspólnika jako zleceniobiorcę, a klienta spółki jako zleceniodawcę. Nie wskazał jednak kto miałby być potencjalnym zleceniodawcą i jaką odpowiedzialność miałby ponosić wspólnik jako potencjalny zleceniobiorca.

Czy ktoś może wytłumaczyć Sądowi Okręgowemu, że wszystko co spółka robi to robi to w interesie klientów? Że spółka z o.o. to spółka hybrydowa, mająca elementy osobowe, a instytucja art. 176 ksh jest przejawem właśnie osobistego zaangażowania wspólników w spółkę i realizację jej celu gospodarczego (tu: sprzedaży usług prawnych)? A wreszcie, czy mógłby się sąd odnieść do szerokiej argumentacji zawartej w odwołaniu, a nie napisać dwa akapity? Jest to dla mnie jako osoby reprezentującej odwołującego się po prostu obraźliwe, że na kilka stron odwołania, gdzie szeroko omawiałem instytucję i poglądy doktryny prawa oraz sądów dostałem tylko te dwa powyższe akapity. Mam prawo czuć, że sędzia nie przeanalizował wszechstronnie wszystkich argumentów w sprawie. Nie mówiąc o tym, że wydaje się nie rozumieć instytucji spółki handlowej oraz tego czym jest współczesna gospodarka oparta na usługach.

To niesamowite przekleństwo, że sprawy z zakresu prawa spółek rozpoznają sądy pracy.

Profesorowie Kidyba i Sołtysiński, zawsze na studiach prezentowani jako osoby, które często mają ścierające poglądy na różne tematy jak nigdy byli zgodni, że prawo  dopuszcza ustanawianie powtarzających się świadczeń niepieniężnych polegających także na spełnianiu ich na rzecz osoby trzeciej, tj. np. klienta spółki. Spółka może wówczas uzyskiwać przysporzenie z racji wynagrodzenia należnego z tytułu stosunku łączącego ją z osobą trzecią (Dla wątpiących źródła: prof. dr hab. Andrzej Kidyba, Komentarz aktualizowany do art. 301–633 KSH, 2017, art. 356, pkt 2 S. Sołtysiński, M. Mataczyński, w: Sołtysiński i in., Komentarz KSH, t. 3, 2013, s. 458.

Walka trwa. Wyrok jest nieprawomocny, a sprawa będzie miała ciąg dalszy 👍 Trzymajcie kciuki, bo nie można tak tego zostawić.

Opublikowano 2 komentarze

Zmiany w TVP, zgodne czy niezgodne z prawem?

Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Bartłomiej Sienkiewicz, podjął kontrowersyjne decyzje dotyczące zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia oraz Polskiej Agencji Prasowej. Ostatnie działania ministra, polegające na odwołaniu prezesów zarządów oraz rad nadzorczych TVP, PR i PAP, zostały zainicjowane na podstawie uchwały Sejmu z 19 grudnia 2023 r. w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz PAP. Minister, działając jako organ wykonujący uprawnienia właścicielskie Skarbu Państwa (posiadającego 100% akcji w spółkach), powołał nowe rady nadzorcze, które następnie powołały nowe zarządy. Czy postąpił zgodnie z prawem? Czy powołanie nowych zarządów TVP i innych instytucji było legalne czy też nielegalne?

Pozwólcie, że jako osoba, która coś tam wie o prawie handlowym przestawię moją perspektywę na zaistniałą sytuację.

Sposób powoływania zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych w Polsce oraz cały system ich funkcjonowania to dosyć nieszczęśliwe połączenie prawa prywatnego z prawem publicznym, między którymi musi dochodzić do napięć, rozbieżnych interpretacji, które mogą służyć poszczególnym partiom i grupom nacisku dla realizacji ich interesów. Dzieje się tak dlatego, że choć TVP czy Polskie Radio to spółki prawa handlowego to są to spółki szczególne, funkcjonujące w obszarze zarówno interesu publicznego, jak i prawa publicznego.

Rozróżniając prawo publiczne od prywatnego można powiedzieć, że to pierwsze reguluje uprawnienia i obowiązki organów państwa, drugie zaś relacje między podmiotami prywatnymi, do których tradycyjnie zalicza się też spółki. To oczywiście uproszczenie, ale warto zdefiniować choćby pobieżnie te dwie kwestie, dla czystości dalszej analizy.

Patrząc przez pryzmat prawa prywatnego, a konkretnie Kodeksu spółek handlowych to akcjonariusze wykonują uprawnienia właścicielskie w spółkach akcyjnych. Na akcjonariuszach spoczywa zwykle prawo powoływania rad nadzorczych, które z kolei wyłaniają zarząd. Uchwały zgromadzenia akcjonariuszy korzystają z domniemania zgodności z prawem, oznacza to, że nawet podjęta wbrew prawu uchwała jest ważna i skuteczna o ile nie zostanie zaskarżona przez uprawnione osoby lub organy w przepisanym kodeksem spółek handlowych trybie. Ustawa limituje możliwość zaskarżenia takiej uchwały terminem sześciomiesięcznym. Oznacza to, że jeżeli nikt nie zaskarży uchwały w takim terminie to jest ona obowiązująca i niewzruszalna.

Niektórzy politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz członkowie Rady Mediów Narodowych oraz KRRiT mówią o uchwałach ministra kultury jako o nieistniejących, takich które nie mogą wywołać skutków prawnych. Jednak ci wszyscy, którzy uważają, że mamy w tym przypadku do czynienia z tzw. uchwałą nieistniejącą zwyczajnie się mylą. Po pierwsze, koncepcja uchwał nieistniejących nie jest przyjmowana powszechnie w polskiej nauce prawa i orzecznictwie sądowym, po drugie, nawet ci naukowcy i sędziowie, którzy ją uznają ograniczają ją wyłącznie do sytuacji kiedy w oczywisty sposób możemy przyjąć, że nie działał organ spółki (zgromadzenie akcjonariuszy), a w tym przypadku organ ten działał, podjął uchwałę, oznacza to, że doszło do skutecznego powołania rady nadzorczej, która z kolei powołała zarząd TVP.

W świetle prawa prywatnego doszło więc do działania prawnie skutecznego, a nowy zarząd rzeczywiście został powołany.

Wedle porządku prawa publicznego natomiast niestety doświadczamy klasycznego złamania reguł praworządności i to nawet mimo przyjęcia, że mamy do czynienia z tzw. transitional justice, na co wydaje się wskazywać uchwała Sejmu oraz zapowiedzi ustawowej reformy mediów publicznych. Skąd taka ocena?

Ponieważ prawo publiczne i prywatne, jak już wskazałem, to dwa odrębne porządki prawne to nie można z norm prawa prywatnego wywodzić dla organów administracji uprawnień o charakterze publicznoprawnym. Kwestia powoływania organów publicznych spółek telewizyjnych i radiowych wynika z art. 27 ustawy o radiofonii i telewizji. Przepis ten daje kompetencje do powoływania organów TVP Radzie Mediów Narodowych, przy czym został on uznany za częściowo niezgodny z konstytucją wyrokiem zakresowym Trybunału Konstytucyjnego z 13 grudnia 2016 roku. Wyrok ten nie wyeliminował jednak wzmiankowanego przepisu z obrotu prawnego, jednakże określił w jakim zakresie nie może być on wykonywany, a mianowicie w takim w którym wyłącza się od udziału w powoływaniu władz telewizji Krajową Radę Radiofonii i Telewizji.

Praworządność to działanie na podstawie i w granicach prawa, oznacza to, że organ władzy publicznej musi po po pierwsze mieć podstawę prawną w przepisach prawa publicznego dla swoich działań, a po drugie, zakres i sposoby działania organu ograniczone są przepisami, praworządność jest wartością konstytucyjną. Brak jest przepisu pozwalającego Ministrowi Kultury na tego typu działania jakie wykonał, doszło więc do działania z naruszeniem przepisów prawa publicznego, które jest jednak skuteczne w ramach prawa prywatnego. Skoro jednak nie mamy do czynienia z aktem administracyjnym ministra a aktem prawa prywatnego to jedynym sposobem na skuteczne podważenie takiej czynności jest zaskarżenie uchwały na podstawie Kodeksu spółek handlowych z powołaniem na naruszenie reguł praworządności. Powstaje w tym miejscu kwestia legitymacji procesowej do takich działań: posiada ją akcjonariusz (który z oczywistych względów jej nie wykona), aktualne organy spółki (które też go nie wykonają), natomiast czy przysługuje ona odwołanym organom – jest to kwestia sporna.

Większość doktryny prawa i orzecznictwa sądowego nie dopuszcza jednak takiej możliwości.

Wynik? Szach-mat dla poprzedniej władzy? Niekoniecznie. Widzę pewien sposób na to jak można byłoby przywrócić poprzednie władze. Ze względów etycznych jednak nie podam go publicznie. Oceniam natomiast, że to co się dzieje to duży problem dla Polski i polskiej demokracji. Jak się wydaje, dylemat moralny, czy praworządność można przywracać niepraworządnymi metodami, rządzący przepracowali samodzielnie. Szkoda, że nam wszystkim może się to odbić czkawką.

Opublikowano Dodaj komentarz

Pożyczka wspólnika lub członka zarządu dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością

Pożyczka jako sposób finansowania spółki z ograniczoną odpowiedzialnością ma zdecydowanie swoje plusy, czy jednak na pewno wiesz, jak prawidłowo pożyczyć pieniądze własnej spółce?

Czy pożyczka wspólnika dla spółki z o.o. jest zgodna z prawem?

Pożyczka wspólnika dla jego własnej spółki oczywiście jest jednym z podstawowych modeli finansowania działalności spółki z o.o., szczególnie posiadającej niewielki kapitał zakładowy. Potrzeba finansowania działalności spółki pojawia się w bardzo wielu spółkach już na samym starcie. Jednak wspólnicy rzadko zastanawiają się, czy zawierana przez nich pożyczka spełnia warunki związane z koniecznością zachowania rynkowej wartości transakcji między nimi, a ich spółką.

Pożyczka wspólnika dla spółki z o.o. a ceny transferowe

Prawo podatkowe traktuje pożyczkę wspólnika do jego spółki z o.o. jako tak zwaną transakcję między podmiotami ze sobą powiązanymi. Zawierając więc tego typu pożyczkę należy liczyć się z koniecznością ustalenia rynkowego rezultatu transakcji między spółką z o.o. a wspólnikiem, jako podmiotami powiązanymi, czyli tzw. ceny transferowej. Cena transferowa to inaczej rezultat finansowy transakcji ustalony między podmiotami powiązanymi. Zarówno regulacje dotyczące podatku CIT, jak i PIT wymagają, aby cena transferowa ustalona była na zasadzie takiej, jak między podmiotami ze sobą niepowiązanymi, czyli na warunkach rynkowych. Jeżeli pożyczka zostanie zawarta na warunkach nierynkowych organy podatkowe mogą skorygować wysokość dochodu/straty spółki z o.o. poprzez ujęcie w jej kosztach wartości mniejszych niż zastrzeżone w umowie pożyczki  Stąd tak ważne jest należyte oprocentowanie pożyczki.

Jak zawrzeć umowę pożyczki wspólnika do spółki z o.o. na warunkach rynkowych?

Istnieją dwie opcje postępowania: możesz zdecydować się na poszukiwanie porównywalnych ofert pożyczki na rynku finansowym oraz udokumentowanie tych poszukiwań albo skorzystanie z zasady safe harbour. Pierwsza możliwość zakłada, że zbierzesz z rynku oferty finansowania bankowego lub pozabankowego, uwzględniając przede wszystkim takie kwestie jak długość trwania umowy, stopę odsetkową i jej charakter oraz ewentualne prowizje i opłaty dodatkowe.  Spółka z o.o. decydująca się na tego typu metodę powinna porównać oferty banków oraz parabanków (tych ostatnich w sytuacji, gdy z jakichś powodów banki odmawiają udzielenia pożyczki) i zawrzeć ze swoim wspólnikiem transakcję na warunkach analogicznych. Można powiedzieć, że uśrednionych. Takich, które możliwe byłyby do osiągnięcia na rynku pożyczek bankowych albo pozabankowych. Metoda ta nie wyłącza możliwości badania przez urząd skarbowy rynkowości danej transakcji. Jeśli z jakichś powodów organ uzna ową transakcję za nierynkową, powstaje problem sprowadzający się do tego, że fiskus może skorygować koszty podatkowe spółki.

Wzór umowy pożyczki oparty o safe harbour

Druga opcja to zastosować wzór umowy pożyczki wspólnika do spółki z o.o. oparty o regulację tzw. safe harbour (ang. bezpieczna przystań).

Przepisy wskazują, że organy podatkowe muszą odstąpić od badania rynkowych warunków transakcji pod następującymi warunkami:

  • oprocentowanie pożyczki w ujęciu rocznym na dzień zawarcia umowy jest ustalane w oparciu o rodzaj bazowej stopy procentowej i marżę. Określone są one w obwieszczeniu ministra właściwego do spraw finansów publicznych aktualnym na dzień zawarcia tej umowy;
  • nie przewidziano wypłaty innych niż odsetki opłat związanych z udzieleniem lub obsługą pożyczki, w tym prowizji lub premii;
  • pożyczka została udzielona na okres nie dłuższy niż 5 lat
  • w trakcie roku obrotowego łączny poziom zobowiązań albo należności podmiotu powiązanego z tytułu kapitału pożyczek z podmiotami powiązanymi liczony odrębnie dla udzielonych oraz zaciągniętych pożyczek wynosi nie więcej niż 20 000 000 zł lub równowartość tej kwoty;
  • pożyczkodawca nie jest podmiotem mającym miejsce zamieszkania, siedzibę lub zarząd na terytorium lub w kraju stosującym szkodliwą konkurencję podatkową (czyli np. spółką z raju podatkowego).

Skutkiem zastosowania tego uproszczenia jest:

  • brak obowiązku przygotowania przez podatnika analizy porównawczej / opisu zgodności dla transakcji kontrolowanej objętej safe harbour,
  • odstąpienie organu podatkowego od określenia dochodu / straty podatnika w zakresie wysokości oprocentowania takiej transakcji.

Pożyczka udziałowca dla spółki z o.o. oparta o powyższe warunki jest więc rozwiązaniem najbezpieczniejszym.  W każdym roku Minister Finansów w drodze obwieszczenia wskazuje jakie bazowe stopy procentowe i marże powinniśmy stosować, aby móc skorzystać z opcji safe harbour. Odpowiednich obwieszczeń w tym zakresie należy szukać na stronach rządowych.

 

Opublikowano 4 komentarze

Powtarzalne świadczenia niepieniężne w spółce z o.o.

Powtarzalne świadczenia niepieniężne w spółce z o.o.

Rok 2022 przywitał nas Nowym Ładem. Wielu przedsiębiorców oberwało utajoną podwyżką podatków. Dlaczego utajoną? Ponieważ zamiast realnej podwyżki stawek podatkowych, rząd podwyższył podatki „kreatywnie”. Wprowadzona została powszechna składka zdrowotna naliczana od dochodu. W większości działalności nie ma na nią sposobu. Na szczęście pozostała furtka. Są nią powtarzalne świadczenia niepieniężne w spółce z o.o.

Powtarzające się świadczenia niepieniężne w umowie spółki z o.o.

Powtarzające się świadczenia niepieniężne są jedną z najrzadziej stosowanych (zupełnie niesłusznie!) klauzuli umownych w umowach spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Umożliwiają, przy odpowiedniej regulacji umowy spółki pozbycie się składek ZUS w spółce z o.o.

Niewiele osób jednak wie, że podstawą do świadczenia usług na rzecz spółki może być sama umowa spółki. Jak czytamy w Kodeksie spółek handlowych:

Art.3.Przez umowę spółki handlowej wspólnicy albo akcjonariusze zobowiązują się dążyć do osiągnięcia wspólnego celu przez wniesienie wkładów oraz, jeżeli umowa albo statut spółki tak stanowi, przez współdziałanie w inny określony sposób.

Ramy dla tego współdziałania w inny sposób może tworzyć umowa spółki.  Chodzi więc o różnego rodzaju usługi bądź dostawy, inne niż dostarczanie pieniędzy, które to usługi mają mieć charakter powtarzalny, w małych spółkach opartych na pracy własnej wspólników będzie to najczęściej właśnie ich praca.

Co istotne:

      • wspólnikowi przysługuje za takie świadczenie wynagrodzenie, wypłacane przez spółkę także w przypadku, gdy sprawozdanie finansowe nie wykazuje zysku (nie obowiązuje tutaj więc zasada ochrony kapitału zakładowego wobec wspólników),
      • wynagrodzenie za tego typu świadczenia nie może być wyższe niż stawki rynkowe,
      • świadczenia tego typu nie stanowią tytułu do objęcia wspólnika ubezpieczeniem społecznym ani zdrowotnym (unikamy więc płacenia składek ZUS i NFZ.

Sprawdź ofertę sklepu – powtarzające się świadczenia niepieniężne wzór

Jeżeli potrzebujesz konsultacji i indywidualnego wdrożenia powtarzających się świadczeń niepieniężnych w spółce z o.o. zachęcam do kontaktu.

Powtarzające się świadczenia niepieniężne w pytaniach i odpowiedziach

Ponieważ powtarzające się świadczenia niepieniężne w spółce z o.o. rodzą wiele pytań zebrałem je wszystkie w jeden pokaźny artykuł, opublikowany na blogu Rejestracja spółki z o.o. W artykule tym omawiam przykłady świadczeń niepieniężnych, interpretacje ZUS i NFZ, a także praktyczne aspekty wdrożenia instytucji świadczeń w spółce z o.o.

Pod artykułem znalazła się masa pytań i odpowiedzi, więc jest on cennym i aktualnym źródłem wiedzy w temacie powtarzających się świadczeń niepieniężnych.

Opublikowano Dodaj komentarz

Czy spółka Roberta Lewandowskiego nielegalnie unikała podatku dochodowego?

Do napisania tego tekstu zbierałem się dobrych kilka dni, choć inspiracja nadeszła z głośnym tekstem Onetu, który opisywał mocne zarzuty formułowane pod adresem Roberta Lewandowskiego.

Temat tym bardziej aktualny, że nikt poważnie go nie drąży, Lewy odbiera order od prezydenta Dudy… okej, krytyka idzie, że odebrał order. A może można wyciągnąć wobec Lewandowskiego poważniejsze armaty?

Z jednej strony Lewandowski to narodowa świętość, symbol sukcesu, kariera bajeczna i praktycznie bezprecedensowa jak na sportowca z Polski. Sam jestem wielkim fanem talentu Roberta i tego ile pracy włożył w to, żeby być na samym szczycie. Ciężko zabierać się za dekonstrukcję mitu, gdy heros jeszcze żywy.

Z drugiej kwestia wymaga rozwagi, prześledzenia dostępnych publicznie danych, mrówczej roboty resercherskiej, do której nie miałem głowy przez ostatnie kilka dni.

W końcu jednak uznałem, że temat jest ważny i konieczny. Najwięksi współcześni herosi boisk musieli bowiem zmierzyć się z zarzutami karnymi i oskarżeniami o unikanie opodatkowania, czy Lewandowski dołączył do Messiego i Ronaldo także w tym zakresie? Sprawdzimy! Czy zmieni to nasze postrzeganie Roberta? Może tak. Czy powinniśmy milczeć o takich kwestiach? Zdecydowanie nie.

Historia spółki RL Management oczami Der Spiegel oraz Onetu

Ponieważ mój niemiecki był zawsze słaby i niestety dawno nie odkurzany, postanowiłem skupić się na relacji pośredniej, zamieszczonej w tekście Onetu i wyłowić dla mnie i dla Was najbardziej interesujące kwestie.

Próbując uchwycić więc samo “mięsko” z tego co pisał Onet:

  • spółka RL Management była stworzona w taki sposób, że zyski osiągane przez nią nie musiały być opodatkowane, a obowiązek opodatkowania pojawiał się dopiero wtedy, gdy zysk był dzielony na jej akcjonariuszy,
  • Polski rząd zmienił prawo w 2013 roku,
  • wtedy spółka RL Management zmieniła rok obrotowy, tak aby końcówka roku przypadała na koniec października 2015 roku,
  • zysk tej spółki miał wynosić 2,4 mln euro,
  • zysk miał zostać wyzerowany poprzez transakcję między należącą do Anny Lewandowskiej spółką Blue Oyster (nieścisłość, nie chodziło bowiem o samą firmę Blue Oyster tylko o transakcję między RL Management a Anną Lewandowską), której właścicielem miała być Anna Lewandowska – transakcję opisano tak, że zarząd RL Management udzielił pożyczki pani Lewandowskiej, którą zabezpieczył wekslem pani Lewandowskiej (na kwotę 2,5 mln euro), następnie zaś odkupił od niej 2 (z 1000 udziałów) w spółce Blue Oyster za 2,5 mln euro, co spowodować miało stratę,
  • prawnik Lewandowskiego miał wskazywać, że w raporcie rocznym transakcję zakupu udziałów w Blue Oyster należy zaksięgować jako koszt, co zniwelowało zysk spółki RL Management, która ostatecznie zanotowała stratę w wysokości 96 tysięcy euro, tym samym nie musząc płacić podatku.

Jak było naprawdę ze spółką Lewandowskiego?

Mam zawsze problemy, kiedy dziennikarze sportowi biorą się za analizę takich spraw, których zwykle nie ogarniają nawet dziennikarze finansowi, czy śledczy. Szkoda, że nikt nie odniósł się merytorycznie do rewelacji Der Spiegla i nie próbował uporządkować

Musielibyśmy więc zacząć od podstaw… czyli od tego, o jaką spółkę Roberta chodzi. Z informacji Onetu wynikałoby, że chodzi o spółkę zarejestrowaną w Polsce.

Spośród trzech spółek, które posługują się nazwą RL Management odnalezionych w polskim KRSie, bez wątpienia chodzi o spółkę RL Management Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. Dlaczego? Bo tylko do niej pasuje opis działań podjętych w związku ze zmianą prawa w 2013 roku.

Czego dotyczyła zmiana i jak można było optymalizować zyski za pomocą spółki komandytowo-akcyjnej? W uproszczeniu rzeczywiście sposób opodatkowania spółek komandytowo-akcyjnych pozwalał akcjonariuszom odraczać moment zapłaty podatku dochodowego, do momentu w którym spółka faktycznie wypłacała im zysk. Było to perfekcyjnie legalne i nie nosiło znamion jakiejś wydumanej optymalizacji podatkowej, przepisy wprost dozwalały takie rozwiązanie i w mojej ocenie nie ma w tym niczego kontrowersyjnego. Korzystało z tego wiele firm, np. deweloperskich, gdyż tego typu spółka umożliwiła łatwe reinwestowanie zysku bez konieczności płacenia na bieżąco podatków dochodowych.

Rzeczywiście w 2013 roku minister Rostowski przygotował zmiany, które miały zmienić system podatkowy w taki sposób, że zarówno spółka komandytowa, jak i komandytowo-akcyjna miały podlegać podatkowi CIT. Dotychczas bowiem spółka komandytowo-akcyjna nie była w ogóle podatnikiem podatku dochodowego. O zmianach pisałem na innych moich blogach w tamtym czasie, np. tutaj.

Wprowadzono rzeczywiście okres przejściowy, robiąc to w taki sposób, że prosta modyfikacja roku obrotowego pozwalała na działanie jeszcze przez nawet półtora roku w reżimie transparentnym podatkowo. Takie operacje były powszechne i nie stanowiły także niedozwolonych sztuczek, czy agresywnej optymalizacji podatkowej.

Do tego momentu historia jest więc jasna, klarowna, a działania spółki RL Management Sp. z o.o. S.K.A. jak najbardziej mieściły się w granicach prawa.

Co wiemy o Błękitnej Ostrydze?

No i w tym miejscu narracja Onetu mi się mocno rozjeżdża. Z jednej strony piszą o transakcji między RL Management a spółką Anny Lewandowskiej, działającej pod firmą Blue Oyster, z drugiej nie piszą na czym polega, a raczej wskazują na transakcję Anny Lewandowskiej, która pożyczyła pewne pieniądze od RL Management (bagatela 2,5 mln euro), a następnie odsprzedała tejże spółce udziały w spółce Blue Oyster, w zamian za weksel in blanco, który wystawiła na zabezpieczenie pożyczki. Domyślnie więc pożyczka taka uległa umorzeniu. Cała transakcja miała generować stratę po stronie spółki RL Management, dzięki czemu miała ona nie płacić podatku CIT.

Tutaj pojawia się kilka wątków, które wymagałyby szerszego zgłębienia.

Wygląda na to, że spółka Blue Oyster, o której mowa w tekście Onetu to spółka Blue Oyster Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, w której w istocie Anna Lewandowska miała 1000 udziałów. Co więcej, wedle danych w KRS wspólnikiem tej spółki nigdy nie była inna osoba niż Anna Lewandowska, ale uważam, że taki stan nie jest możliwy (dlaczego? wrócimy jeszcze do tego). Ktoś po prostu “ominął” obowiązek zapewnienia aby umowa sprzedaży udziałów w spółce z o.o. od Anny Lewandowskiej została zgłoszona do KRS (technicznie rzecz biorąc zarząd miał obowiązek zgłosić takie zmiany, ale tego nie zrobił – członkiem zarządu był Kamil Gorzelnik wymieniany w tekście Onetu i Der Spiegla).

Dlaczego jestem pewien, że Anna Lewandowska nie była jedynym wspólnikiem spółki Blue Oyster wedle stanu na początek grudnia 2015 roku? Otóż 4 grudnia 2015 roku wspólnicy spółki Blue Oyster podjęli uchwałę o przekształceniu owej spółki w spółkę jawną. Spółka jawna charakteryzuje się tym, że musi mieć co najmniej dwóch wspólników. W chwili przekształcenia musiało być więc co najmniej dwóch wspólników. Jak wynika z danych nowoutworzonej spółki jawnej, wspólnikami tymi byli Anna Lewandowska oraz RL Management Sp. z o.o. S.K.A.

Niewątpliwie więc na pewnym etapie doszło do transakcji, w której spółka RL Management S.K.A. nabyła pewną ilość udziałów od Anny Lewandowskiej w spółce Blue Oyster.

W tym momencie pojawiają się więc po pierwsze kwestia tego jakie były warunki tej transakcji. Niestety, trudno powiedzieć nie mając dostępu do dokumentów źródłowych z KRS. Trzeba dodać, że transakcja tego typu oczywiście jest prawnie dopuszczalna, sposób rozliczenia wydaje się jednak cokolwiek dziwny, gdyż wystarczyłoby przecież zapłacić Annie Lewandowskiej owo 2,5 miliona euro, zamiast bawić się w skomplikowaną transakcje, w której finansuje się Annę Lewandowską pożyczką, a następnie umarza ową pożyczkę. Abstrahuję w tym momencie oczywiście od tego, czy cena zapłacona za udziały była wartością rynkową.

Tylko, że wtedy nie dałoby się wygenerować straty. Straty wynikłe z zakupu udziałów można bowiem rozliczać dopiero po odsprzedaży tych udziałów. Czy chodziło zatem w transakcji o coś zupełnie innego, a mianowicie o wygenerowanie kosztu?

Problem w tym, że udzielenie pożyczki innej firmie lub osobie także nie może być traktowane jako koszt podatkowy. Podobnie zresztą jak wartości umorzonych pożyczek, bo do owego umorzenia miało dojść, skoro strony rozliczyły się wekslem.

W dostępnym publicznie repozytorium sprawozdań finansowych brak jest jakichkolwiek danych dotyczących sprawozdań finansowych RL Management Sp. z o.o. S.k.a., co w mojej ocenie jest niezgodne z prawem, co naraża zresztą zarząd owej spółki na odpowiedzialność karną.

Jest tu trochę nieczytelności, działań “na skróty”, brak pełnej transparentności finansowej.

Czy więc rzeczywiście spółka RL Management Sp. z o.o. S.k.a. zaoszczędziła nielegalnie na podatku?

Wydaje mi się, że wnioski wypływające z moich rozważań mogą iść w dwóch różnych kierunkach:

  • kierunek pierwszy – nie wiemy wszystkiego o warunkach transakcji między RL Management a Anną Lewandowską – nie mogę wykluczyć, że transakcja była bardziej skomplikowana i rzeczywiście doszło do wygenerowania kosztu na kwotę 2,5 miliona euro, nie potrafię jednak na chwilę obecną wymyślić takiej transakcji, która byłaby powiązana z finansowaniem zakupu udziałów, która mogłaby jednorazowo “zrobić” tak duży koszt. Z drugiej strony nie jestem też w stanie zweryfikować podawanych przez Onet danych dotyczących realnego zysku spółki RL Management w roku obrotowym 2014 i 2015 oraz ponoszonych przez nią kosztów, gdyż brak jest publicznie dostępnych dokumentów finansowych, równie dobrze może się okazać, że podawane kwoty nie są prawdziwe,
  • kierunek drugi – jeżeli przyjąć te ostatnie dane za pewnik oraz prawdziwość kwot dotyczących transakcji między RL Management a Anną Lewandowską to trzeba przyjąć, że ktoś zrobił “optymalizację podatkową” na rympał w sposób niezgodny z prawem. Tyle, że nie jest za to odpowiedzialny prawnie Robert Lewandowski, ale prezes spółki RL Management.

Aż dziw, że nikt nie wziął się na serio za weryfikację informacji Der Spiegla.