Opublikowano 3 komentarze

Inspiracje: Limes inferior – Janusz Zajdel

Poniższy tekst powstał w ramach nowej kategorii na blogu, jaką są Inspiracje – będę w niej opisywał teksty, filmy, muzykę, zjawiska kulturowe, które inspirują mnie do pisania niniejszego bloga. Kto wie, może i Was one zainspirują?

Wyobraź sobie świat, w którym każdy dysponuje określoną kwotą pieniędzy na tzw. kluczu, dane o tym dostępne są dla wszystkich służb, obywatel podlega pełnej inwigilacji.

„Każdy krok każdego obywatela znaczony jest kolorowymi punktami zostawionymi na jego drodze: w sklepie, w automacie barowym, w kinie, w bramce metra (…)”

Znasz to skądś? Zaraz, przecież to prawie nasza rzeczywistość! Tylko, że nie do końca. To bardzo skrótowy opis tego jak działają rozliczenia pieniężne w świecie wykreowanym przez Janusza Zajdla w powieści Limes inferior (tłum. Dolna granica) Powieść powstała w 1979 roku. Czasy siermiężnego PRL, narodziny Solidarności, szara rzeczywistość kraju demokracji ludowej. Założę się, że nieco starszy czytelnik odnalazłby w tej książce przebłyskujące znad obłoków fantastycznej fabuły absurdy tamtego okresu, opisane barwnie i dokładnie. Znajdzie w nim ekskluzywne warszawskie hotele PRLu, cinkciarzy, jajogłowych aparatczyków, niezbyt rozgarniętych milicjantów i klimat epoki. Jeżeli jednak dać tą książkę osobie, która nigdy nie żyła bądź nie pamięta czasów sprzed 1989 roku to idę o zakład, że odnajdzie ona w nim dzisiejszą, polską rzeczywistość.

„Już wiem – ucieszył się Sneer (główny bohater powieści – przyp. BS). (…) – Wiem, jak to jest z tym porządkiem w Argolandzie. Mamy tutaj po prostu doskonale kontrolowany bałagan, stwarzający pozory zarówno porządku, jak i wolności”

Gdy przeczytałem to zdanie poczułem się, jakby Zajdel opisywał współczesną Polskę. Kontrolowany bałagan, gdzie za wolność można uznać możliwość mówienia tego co się chce i czytania tego co się chce, pójścia do pracy, wyjazdu na wakacje, zarobienia paru złotych, wszystko to pod ochroną państwa. Tylko, że to jest ten sam świat, w którym co prawda policja, sądy, prokuratura i cały aparat państwowy działają, tylko że tak nie do końca wydolnie, stwarzając różnym osobom pole do nadużywania systemu, w mniejszym lub większym stopniu.

„Czy wszyscy udają przed wszystkimi, że wszystko tu dzieje się na serio, że jest niezbędne i konieczne?”

No właśnie.

Książka ta jednak to nie tylko opis systemu, w którym żyjemy, ale także niesamowicie wnikliwa przepowiednia przyszłości. Z punktu widzenia człowieka żyjącego w 1979 roku pewne rzeczy musiały być odległą przyszłością – powszechne odbijanie się kartą płatniczą (nazywaną kluczem – jest zresztą w powieści pewien opis funkcjonowania klucza, który bardzo przypomina opis działania blockchaina) w terminalach płatniczych, pełna inwigilacja dotycząca przelewów, wpływów i wypływów z kont, brak gotówki w obrocie, mechanizacja rolnictwa, automatyzacja usług (zamawianie jedzenia w automatach), bezrobocie wynikające z automatyzacji wielu procesów, utrzymywanie systemu społecznego poprzez zarządzanie strachem i ambicjami poszczególnych klas społecznych – to wszystko codzienność XXI wieku, w Polsce czy zagranicą.

Dlatego polecam Wam Limes inferior jako powieść ponadczasową, z której można wiele wynieść, po przeczytaniu której nie sposób się nie niepokoić, mimo zakończenia zaskakująco pozytywnego, wziętego żywcem jakby z innej prozy, innego autora.

3 komentarze do “Inspiracje: Limes inferior – Janusz Zajdel

  1. Świetna powieść! dobrze, że Pan ją przypomniał

  2. Prorok prawie jak Lem 🙂 Wszystko dobrze, ale akurat w „bezrobocie wynikające z automatyzacji wielu procesów” nie wierzę, bo historia świata, już nawet nie od luddystów, ale od wiele wcześniej, pokazuje, że ludzkie potrzeby są nieograniczone, i zawsze znajdzie się nowa praca polegająca na spełnianiu ludzkich potrzeb (bo tym właściwie ona jest). Podobnie nie wierzę w teorie typu „praca będzie tylko dla 20 procent ludzi” itp. Bezrobocie, jeśli już jest, to wynika raczej z ingerencji państwa, czyli z ograniczania wolności, albo z błędnej definicji bezrobocia (np. zajmowanie się dzieckiem sąsiada to praca, ale zajmując się własnym dzieckiem można być uznanym za bezrobotnego).

    1. Możesz mieć rację, a może to po prostu melodia odleglejszej przyszłości?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.