Opublikowano 4 komentarze

Kulczykowie nie mają pieniędzy…

Może dotarła już do Was wiadomość, że Kulczykowie nie mają pieniędzy… w Polsce.

Jak donoszą portale internetowe komornik próbował zająć konto Dominiki Kulczyk w związku z przegranym przez nią procesem z Bronisławem Wildsteinem. Niestety dla pana Bronisława zajęcie okazało się bezskuteczne. Powód? Brak środków na koncie. Sebastian Kulczyk, drugi z przegranych, nie ma w ogóle konta w Polsce. Poszedł w ślady Pierwszego Prezesa? 😉

Jak wygląda piramida biznesu Kulczyków i gdzie posiadają pieniądze?

Sebastian Kulczyk pełni funkcję dyrektorską w Kulczyk Investments SA, spółce prawa luksemburskiego.

Właścicielem tej spółki jest spółka Luglio Limited z siedzibą na Cyprze, w której Kulczykowie posiadają 100% udziałów.

Spółka Kulczyk Investments SA poprzez sieć spółek zależnych kontroluje i inwestuje w wiele biznesów. Często są to powiązania stopniowe, tj. spółka polska kontrolowana jest najczęściej przez spółkę zagraniczną (np. także z Cypru), która z kolei kontrolowana jest przez Kulczyk Investments SA.

Z jakich powodów państwo Kulczyk nie trzymają aktywów w Polsce?

Czy boją się upolitycznienia sądów i prokuratur? Czy myślą o konfiskacie rozszerzonej i ustawie o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych? Czy może po prostu lepiej czują się poza granicami Polski? Na pewno działają mądrze.

Skala prowadzonych przez holding Kulczyków interesów wymaga dywersyfikacji ryzyk i umożliwienia odcinania biznesów mało dochodowych lub generujących problemy. Jednocześnie z uwagi na to, że ich ojciec stał się dla niektórych pomnikowym wręcz symbolem uwłaszczenia się za czasów postPRLowskich na majątku publicznym i nie milkły głosy o jego kontaktach z politykami to nie dziwię się obawom rodziny Kulczyków. Sam trzymałbym aktywa prywatne poza jurysdykcją polską.

Ale żeby nie zapłacić 8 tysięcy kosztów procesu… ?

Opublikowano Dodaj komentarz

Anonimowość w Stanach Zjednoczonych

Czy spółka LLC w Delaware daje pełną anonimowość?

Jedną z najpowszechniej stosowanych na świecie struktur, które dają anonimowość przedsiębiorcom jest spółka w Delaware. Jak wskazuje raport Tax Justice Network (TJN) USA stały się drugim, po Szwajcarii, największym rajem podatkowym na świecie. Nie tyle rajem w rozumieniu miejsca, gdzie nie płaci się podatków (choć inicjatywa prezydenta Trumpa i wprowadzenie 19% podatku liniowego było ciekawym rozwiązaniem), ale rajem, który gwarantuje anonimowość obcokrajowcom.

To w sumie zabawne, bo sami Amerykanie ścigani są przez swój rząd na całym świecie dzięki ustawie FATCA (każdy kto ma do czynienia z bankowością w Polsce miał z nią styczność, musiał oświadczyć czy nie jest czasem rezydentem amerykańskim) i zawieranym na jej podstawie porozumieniom międzyrządowym.

Jednocześnie władze amerykańskie nieproporcjonalnie mniejszą uwagę przykładają dzielenia się swoimi własnymi informacjami ze swoimi międzynarodowymi partnerami. Stany Zjednoczone nie wprowadziły Common Reporting Standard. USA otrzymują informacje o zapłaconych podatkach i majątku swoich podatników z innych krajów, ale nie dostarczają ekwiwalentnych informacji np. Polsce

Umowa o wymianie informacji podatkowych między Polską a USA

Mogłoby się wydawać, że absolutna prywatność z wykorzystaniem struktur amerykańskich jest jednak niemożliwa do osiągnięcia w przypadku polskich rezydentów podatkowych. Umowa o automatycznej wymianie informacji podatkowych pomiędzy Polską a USA przewiduje zasadę wzajemności w przekazywaniu informacji, co oznacza, że Polska posiada dostęp na zasadzie automatycznej wymiany informacji, do danych o właścicielach, obrotach i saldach rachunków prowadzonych w USA na rzecz polskich rezydentów podatkowych.

Jednak nie wszystkich.

Raportowaniu podlegają tylko rachunki bankowe osób fizycznych, które są polskimi rezydentami podatkowymi lub zadeklarowały taką rezydencję w banku amerykańskim. Ponadto chodzi tylko o te rachunki, na których

  • na których księgowane są odsetki,
  • na których księgowana jest wpłata lub wypłata dywidend,
  • na których księgowane są dochody ze źródeł w USA, o ile podlegają one raportowaniu zgodnie z właściwymi przepisami Internal Revenue Code.

Jak osiągnąć anonimowość beneficjenta przy pomocy spółki Delaware?

Za polskiego rezydenta podatkowego w rozumieniu umowy uznaje się wyłącznie osobę fizyczną, która nie ma centrum interesów życiowych w Stanach Zjednoczonych. Nie dotyczy więc to sytuacji, w której ktoś otwiera spółkę w Delaware i jest jej właścicielem. W takim przypadku FATCA nie przewiduje obowiązku raportowania informacji o beneficjencie rachunku bankowego do Polski.

Z drugiej strony, USA mają prawo dowiedzieć się także o rachunkach podmiotów kontrolowanych, np. spółek polskich z amerykańskim właścicielem. Dysproporcja istnieje, Stany chcą wiedzieć wszystko, Polska może liczhyć jedynie na informacje o osobach fizycznych osiągających dochody w USA.

Wniosek? Zakładając konto dla spółki Delaware w amerykańskim banku zyskujecie ochronę aktywów i prywatność, o jakiej nie można marzyć w żadnej jurysdykcji objętej CRS.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nowe opcje bankowe poza CRS

Opcje bankowe poza CRS

O niektórych krajach, które oferują możliwość otwierania rachunków bankowych dla spółek offshore pisałem już jakiś czas temu. Do opcji, które oferują na chwilę obecną bankowość poza CRS dołączyła Białoruś, z ofertą przynajmniej kilku banków. Banki te akceptują klasyczne spółki offshore z Belize, Panamy czy Brytyjskich Wysp Dziewiczych.

Opcje bankowe dla spółek europejskich

To także Serbia i Macedonia.

Opublikowano Dodaj komentarz

Kim jest naprawdę Mats Hartling?

Niedoszły przelew i interesujący „inwestorzy”

Temat nieszczęśliwego przelewu od grupy funduszy inwestycyjnych, która miała przejąć Wisłę Kraków S.A. fascynuje mnie przede wszystkim z tego powodu, że jest to wedle moich przypuszczeń najgłośniejsza medialnie próba wykorzystania powiernictwa w Polsce. Ujmuję to ładnie, bo nie chcę nazywać pana Vanna Ly inaczej. Czym jest powiernictwo? Dowiecie się w tym wpisie.

O moich przypuszczeniach możecie poczytać tutaj.

Dziś kolejna porcja pytań i niewielka ilość odpowiedzi.

Kim jest Mats Hartling?

Gdyby wierzyć informacjom z Companies House (taki odpowiednik polskiego KRSu) to jest to zawodowy menedżer. Pojawia się w kilkudziesięciu podmiotach, w większości z nich nie pełni już jednak funkcji dyrektorskich. W Polsce aktualnie figuruje w dwóch spółkach. Między innymi w spółce East Assets Spółka z o.o.

Spółce, dodam, o łudząco brzmiącej nazwie do wcześniej porzuconej przez niego spółki East Assets PLC.

Przeszukanie Internetu w poszukiwaniu informacji o panu Hartlingu jest trudne. Poza informacjami z Companies House oraz masą newsów datowanych na ostatnie kilka tygodni niewiele jest naprawdę ciekawych wieści.

Może poza tym linkiem, który prowadzi do forum internetowego nakierowanego na biznesy w branży paliwowej, w którym ostrzega się przed jego domniemanymi oszustwami.

Oto co m. in. można przeczytać:

Uważajcie na oszusta, który używa danych East Assets Plc oraz Noble Capital Partners Limited aby oszukiwać ludzi w Internecie. Oszust używa nazwisk Mats Hartling oraz Micael Magnussson, którzy nie są już pracownikami ani East Assets Plc ani Noble Capital Partners Limited.

Mats Hartling oraz Micael Magnusson to ta sama osoba / oszust.

Oszust podaje się za agenta, który kupuje wielkie ilości bitcoinów dla swoich klientów, ale warunkiem transakcji jest otwarcie konta bankowego w banku na Bahamach.

Typowe oszustwo nigeryjskie!
(tłumaczenie własne)

Cóż, nie można wierzyć oczywiście wszystkiemu co napisane w Internecie, ale czy nie jest to niepokojące? Szczególnie, gdy okazuje się, że Mats Hartling nie jest oficjalnym dyrektorem wymienionych spółek.

A jeszcze bardziej niepokoi…

Mats Hartling jest właścicielem witryny fxcbroker.com – witryny należącej do spółki offshore z St. Vincent i Grenadynów. Ci, którzy wiedzą jak działa rynek brokerski mogliby pewnie napisać tutaj więcej – nie znalazłem w sieci żadnej informacji na temat nierzetelności tej firmy,  jednak wszystkie znane mi osoby, które działają na takim rynku wiedzą, że tego typu spółkom się nie ufa (spółka offshore, telefony kontaktowe w Wielkiej Brytanii, brak jasnych danych o osobach zarządzających i odpowiedzialnych).

Kto ma rozum, niech sam rozsądzi…

Opublikowano 6 komentarzy

Przekręt kambodżański? Kim naprawdę jest Vanna Ly?

Kim naprawdę jest Vanna Ly?

Cały piłkarski Kraków (a właściwie ta jego część, która kibicuje Wiśle, a także ta, która jej nie kibicuje, a stroi sobie regularnie żarty z kambodżańskiego inwestora) zadaje sobie dzisiaj pytanie. Przelew wpłynie, czy nie wpłynie? Podobno do dnia dzisiejszego Vanna Ly oraz Mats Hartling mieli wpłacić na konto spółki akcyjnej 12 milionów złotych. Wiadomo już, że do tego nie doszło.

Są tacy, którzy łudzą się, że przed 24:00 księgowy Wisły dostanie maila z potwierdzeniem przelewu. Tylko, dlaczego miałby go dostać?

Facts and figures

Co wiemy o przejęciu Wisły Kraków S.A.?

W sobotę 22 grudnia 100 procent akcji Wisły Kraków SA trafiło do funduszy inwestycyjnych Alelega Luxembourg S.à r.l. i Noble Capital Partners Ltd. Członkowie Zarządu klubu oraz Rady Nadzorczej zrezygnowali dziś z pełnionych funkcji, a ich dymisja została przyjęta.

Tyle wiemy oficjalnie ze strony internetowej samego klubu. Nie ma mowy o warunkowej transakcji, jak i o postanowieniach umowy. Wygląda to więc na, chciałoby się powiedzieć, transfer definitywny. Media jednak ciągle trąbią o warunku w umowie, który powoduje, że jeżeli do dziś pieniądz nie wpłynie, to do transakcji nie dojdzie.

Co wiemy o Alelega Luxemburg?

To spółka prawa luksemburskiego, zarejestrowana w 2013 roku, z adresem rejestrowym w Rombach. Co jednak najciekawsze, w rejestrze figuruje informacja, że wynajmująca tej firmie lokal spółka IMMO MAGTIB SARL złożyła informację do rejestru, że umowa domicylu (czyli, jak się domyślam chodzi o najem), skończyła się naszemu inwestorowi w październiku 2018 roku (źródło). Z listy dostępnych mi wpisów rejestrowych wynika też, że spółka regularnie rok do roku zmienia swoją siedzibę.

Pogłębiony research w Google wskazuje, że składane przez spółkę sprawozdania finansowe wykazują sumy bilansowe niższe niż polska kwota wolna od podatku. Niektórzy pocieszają się, że od kiedy pan Vanna Ly przejął ową spółkę, to nie ma jeszcze żadnego sprawozdania finansowego… ale to chyba marna pociecha, zważywszy na to, że nie buduje to w żaden sposób wiarygodności inwestora.

A może Noble Capital Partners Ltd?

Ci są bogaczami w porównaniu do Alelega Luxemburg. Według ostatniego sprawozdania finansowego jednostek mikro złożonego w Companies House ich aktywa na 2017 rok wynoszą około 340.000 funtów. W sam raz by wpłacić 12 milionów złotych do Wisły, prawda?

Mats Hartling zrezygnował jednak z funkcji dyrektora owej spółki w październiku 2017 roku i mniej więcej od tego czasu nie jest też jej przeważającym udziałowcem (o ile w ogóle nim jest).

Co jeszcze wiemy?

Adam Pietrowski (nowy, tymczasowy prezes Wisły) i Mats Hartlings się znają, występują razem w polskiej spółce Capital City Markets Sp. z o.o. – spółka kupiona przez nich w pierwszym półroczu 2018 roku od jakiegoś biura rachunkowego.

Transakcja zakupu Wisły miała podobno mieć cenę 1 euro.

Co możemy przypuszczać?

Pan Vanna Ly nie jest żadnym kambodżańskim biznesmenem, a, nazwijmy go, powiernikiem. Także panowie Pietrowski i Hartling nie wydają się posiadać wystarczających zasobów do działania samodzielnego. W mojej ocenie mamy więc do czynienia z wykorzystaniem powiernictwa do planowanego zakupu Wisły Kraków.

Ktoś zainteresowany pewnymi aktywami Wisły postanowił ją zakupić pod przykrywką. Nie zdziwiłbym się, gdyby umowa zakupu akcji była tak sporządzona, że te 12 milionów złotych dla klubu wcale nie były obligatoryjne… i co wtedy?

Upadłość. Może kontrolowana. Może nie…

A może manewr dotychczasowych właścicieli obliczony na to, żeby cała odpowiedzialność spadła na „nieodpowiedzialnych” inwestorów? Próba ochrony przed odpowiedzialnością karną („Panie Prokuratorze, przecież znalazłem inwestora!”).

Jednego jestem pewien, najmniej mi to wygląda na poważną transakcję.

To oczywiście tylko moje przypuszczenia.

Bardzo chciałbym się mylić…