Opublikowano 17 komentarzy

Jak obejść Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych?

Czym jest Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych?

Brzmi poważnie, prawda? I tak jest. Z dniem 13 października wchodzą w życie przepisy ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, które nakładają na polskie spółki prawa handlowego obowiązek zgłoszenia Ministrowi Finansów swojego beneficjenta rzeczywistego. Sankcja za niedokonanie zgłoszenia może wynosić aż 1.000.000 złotych i nakładana jest w formie administracyjnej kary pieniężnej na spółkę zobowiązaną do zgłoszenia. W przypadku złożenia zgłoszenia, które podaje dane fałszywe, osoba zgłaszająca (najczęściej członek zarządu albo wspólnik zarządzający) ponosi odpowiedzialność karną za złożenie fałszywego oświadczenia.

Kim jest beneficjent rzeczywisty?

Beneficjentem rzeczywistym jest zawsze osoba fizyczna. W najczęstszym i najprostszym ujęciu jest to wspólnik spółki kapitałowej, który posiada więcej niż 25% udziałów lub akcji takiej spółki lub wspólnik, który posiada więcej niż 25% ogólnej liczby głosów w spółce, także na podstawie porozumień z innymi uprawnionymi co do głosu lub jako zastawnik lub użytkownik udziałów. W spółkach osobowych w praktyce będą to najczęściej wspólnicy, chyba że są ograniczeni w prawie głosu poniżej progu 25% ogólnej ilości głosów.

Jeżeli wspólnikami spółki są inne osoby prawne to beneficjentem rzeczywistym jest osoba sprawująca kontrolę nad podmiotem, który jest wspólnikiem danej spółki, o ile w ten sposób „posiada” więcej niż 25% akcji lub ma pozycję dominującą w rozumieniu przepisów ustawy o rachunkowości. Jeżeli zaś nie ma takich osób (bo np. spółka ma 5 wspólników, którzy mają po 20% udziałów/głosów) to beneficjentem rzeczywistym najczęściej jest osoba fizyczna zajmująca wyższe stanowisko kierownicze.

Ustalenie beneficjenta rzeczywistego nie jest więc zawsze najłatwiejszą sprawą, nierzadko potrzebne będzie uzyskanie w tym przedmiocie opinii prawnika oraz odpowiednie udokumentowanie „poszukiwań” beneficjenta.

Jakie spółki podlegają obowiązkowi zgłoszenia do Centralnego Rejestru Beneficjentów Rzeczywistych?

Do zgłaszania informacji o beneficjentach rzeczywistych i ich aktualizacji są obowiązane:

  • spółki jawne,
  • spółki komandytowe,
  • spółki komandytowo-akcyjne,
  • spółki z ograniczoną odpowiedzialnością,
  • proste spółki akcyjne,
  • spółki akcyjne, z wyjątkiem spółek publicznych.

Spółki już istniejące dokonują zgłoszenia w terminie do 13 kwietnia 2020 r.

Z kolei, w przypadku spółek nowo powstałych informacje o beneficjentach rzeczywistych są zgłaszane mają być nie później niż w terminie 7 dni od dnia wpisu ww. spółek do Krajowego Rejestru Sądowego. Podobnie 7-dniowy termin będzie obowiązywał w przypadku zmiany danych przekazanych do rejestru.

Co Ty myślisz o Centralnym Rejestrze Beneficjentów?

Dyskusyjna jest dla mnie przydatność owego narzędzia w uzyskiwaniu faktycznym zapobieganiu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jeżeli ktoś już jest przestępcą to jakim problemem dla niego będzie popełnienie dodatkowego przestępstwa, jakim byłoby np. zgłoszenie nieprawdziwych danych? Ba, nie musi wcale popełniać przestępstwa, po prostu nie zgłosi owych danych w ogóle, a jeżeli posługuje się spółką „słupem” to kara i tak spadnie na spółkę – słupa.

Przewiduję natomiast utrudnienia dotyczące funkcjonowania podmiotów działających zupełnie legalnie np. przy otwieraniu rachunków bankowych. Tylko czekać, jak banki wpiszą w swoją politykę AML sprawdzanie danych spółek w Centralnym Rejestrze Beneficjentów Rzeczywistych. Przewiduję także kary dla przedsiębiorców, którzy po prostu nie śledzą zmian w prawie… może nie milionowe, ale jednak kary będą, szczególnie, że przepis je wprowadzający nie daje możliwości złagodzenia kary lub odstąpienia od niej, ani nie zawiera jakichkolwiek przesłanek jej miarkowania, co budzi moje daleko idące wątpliwości dotyczące zgodności owego przepisu z przepisami Konstytucji RP. Co to jednak ma za znaczenie, skoro Trybunał Konstytucyjny działa tak, jak działa…

W skrócie: utrudnienie dla normalnych przedsiębiorców, daleko idące naruszenia prywatności osób kontrolujących biznesy, brak realnych skutków dla faktycznego przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, regulacja potencjalnie niezgodna z Konstytucją RP.

Kto nie podlega obowiązkowi wpisu do CRBR?

To pytanie kluczowe w kontekście innego pytania, zadanego w tytule mojego wpisu. Ustalenie kto nie podlega obowiązkowi wpisu do CRBR pozwala bowiem przyjąć strategię jego „obejścia”. Nie podlegają owemu rejestrowi osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą (choć tutaj przecież też ktoś może mieć kontrolę nad taką osobą, wynikającą przykładowo z zawarcia umowy powiernictwa, spółki cichej itp.), nie podlegają jej także przedsiębiorcy zagraniczni oraz oddziały przedsiębiorstw zagranicznych.

Przykładowo więc, otwarcie spółki LLC w Delaware oraz jej oddziału w Polsce spowoduje, że brak będzie konieczności zgłaszania beneficjenta rzeczywistego do wzmiankowanego rejestru.

Opublikowano 5 komentarzy

Jak czeski szewc wykiwał samego Hitlera?

Morawy, rok 1939, marzec…

Złośliwi polscy historycy będą pisać, że Czesi jak zwykle, poddali się bez żadnego oporu. Znając jednak z wielu podróży ten niezwykle pragmatyczny naród, unikałbym czegoś co Anglik mógłby opisać jako jumping to conclusions, czyli wyciąganie wniosków bez zastanowienia się nad wszelkimi przesłankami. Fakty są jednak takie, że wojska hitlerowskich Niemiec zajęły terytorium Drugiej Republiki Czechosłowackiej, tworząc z tych terenów, jedynie tylko formalnie suwerenną Słowację oraz całkiem już podległy Niemcom Protektorat Czech i Moraw. W Zlinie na północnych Morawach w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku rozwinął się się prężnie przemysł obuwniczy zarządzany przez rodzinę Batów. Budują oni szkoły, domy dla robotników, wprowadzają automatyzację procesów przemysłowych, zakładają całe miasta, dbają także o rozwój kulturalny robotników.

Firma znacząco się rozrasta w ciągu kilkunastu lat, a co jest obiektem fascynacji nowych niemieckich włodarzy..

Dbając o aprowizację swojej armii, a może wiedzeni zwyczajną wojenną zachłannością rządzący Protektoratem Niemcy chcą przejąć Zlin i okolice. Główny akcjonariusz zakładów, Jan Bata, wyjeżdża na Wystawę Światową w Nowym Jorku. Niemcy go puszczają, Bata wie jednak, że nie wróci już na swoje ukochane Morawy. Zostaje w Stanach, a ostatecznie przenosi się do Brazylii, gdzie tworzy kolejne miasteczka według zlińskich wzorów.

Wydaje się, że to tylko woda na młyn dla Niemców. Prawo obowiązujące w Protektoracie pozwala skonfiskować majątek, jeżeli właściciel jest zagranicą.

Hitler wpada w szał

Oddam teraz głos Marcinowi Szczygłowi, który w rewelacyjnym zbiorze reportaży pt. Gottland pisze:

Jan Bata zabezpieczył się jednak: po siedem procent swoich akcji dał każdemu z pięciu członków rady nadzorczej. (…) Marie (Batova, posiadająca 25% akcji – przyp. BS) wraca, aby Zlin nie przeszedł w obce ręce. Janowi w Ameryce zostaje tylko czterdzieści procent akcji, a więc większość właścicieli Baty mieszka na terenie okupowanym. Mało kto wie, że w sejfie nowojorskiego banku Jan ma pisemne oświadczenia, że po zakończeniu wojny członkowie rady nadzorczej akcje mu zwrócą.

Hitler podobno z tego powodu wpada w szał.

– Każdy Czech jest rowerzystą, który na górze się schyla, ale na dole pedałuje! – wrzeszczy

Podobną funkcję w dzisiejszych spółkach z o.o. spełnia przedwstępna umowa sprzedaży udziałów w spółce z o.o. Do czasu swojej śmierci Jan Bata zwiększył swoją firmę sześciokrotnie, mimo iż nie dane mu było wrócić do komunistycznej Czechosłowacji. Nie znamy dokładnie treści umów zawartych przez Jana Batę, pewne jest jedno. Bata wiedział co oznacza Plan B i efektywnie wdrażał go w życie.

Opublikowano 6 komentarzy

Przekręt kambodżański? Kim naprawdę jest Vanna Ly?

Kim naprawdę jest Vanna Ly?

Cały piłkarski Kraków (a właściwie ta jego część, która kibicuje Wiśle, a także ta, która jej nie kibicuje, a stroi sobie regularnie żarty z kambodżańskiego inwestora) zadaje sobie dzisiaj pytanie. Przelew wpłynie, czy nie wpłynie? Podobno do dnia dzisiejszego Vanna Ly oraz Mats Hartling mieli wpłacić na konto spółki akcyjnej 12 milionów złotych. Wiadomo już, że do tego nie doszło.

Są tacy, którzy łudzą się, że przed 24:00 księgowy Wisły dostanie maila z potwierdzeniem przelewu. Tylko, dlaczego miałby go dostać?

Facts and figures

Co wiemy o przejęciu Wisły Kraków S.A.?

W sobotę 22 grudnia 100 procent akcji Wisły Kraków SA trafiło do funduszy inwestycyjnych Alelega Luxembourg S.à r.l. i Noble Capital Partners Ltd. Członkowie Zarządu klubu oraz Rady Nadzorczej zrezygnowali dziś z pełnionych funkcji, a ich dymisja została przyjęta.

Tyle wiemy oficjalnie ze strony internetowej samego klubu. Nie ma mowy o warunkowej transakcji, jak i o postanowieniach umowy. Wygląda to więc na, chciałoby się powiedzieć, transfer definitywny. Media jednak ciągle trąbią o warunku w umowie, który powoduje, że jeżeli do dziś pieniądz nie wpłynie, to do transakcji nie dojdzie.

Co wiemy o Alelega Luxemburg?

To spółka prawa luksemburskiego, zarejestrowana w 2013 roku, z adresem rejestrowym w Rombach. Co jednak najciekawsze, w rejestrze figuruje informacja, że wynajmująca tej firmie lokal spółka IMMO MAGTIB SARL złożyła informację do rejestru, że umowa domicylu (czyli, jak się domyślam chodzi o najem), skończyła się naszemu inwestorowi w październiku 2018 roku (źródło). Z listy dostępnych mi wpisów rejestrowych wynika też, że spółka regularnie rok do roku zmienia swoją siedzibę.

Pogłębiony research w Google wskazuje, że składane przez spółkę sprawozdania finansowe wykazują sumy bilansowe niższe niż polska kwota wolna od podatku. Niektórzy pocieszają się, że od kiedy pan Vanna Ly przejął ową spółkę, to nie ma jeszcze żadnego sprawozdania finansowego… ale to chyba marna pociecha, zważywszy na to, że nie buduje to w żaden sposób wiarygodności inwestora.

A może Noble Capital Partners Ltd?

Ci są bogaczami w porównaniu do Alelega Luxemburg. Według ostatniego sprawozdania finansowego jednostek mikro złożonego w Companies House ich aktywa na 2017 rok wynoszą około 340.000 funtów. W sam raz by wpłacić 12 milionów złotych do Wisły, prawda?

Mats Hartling zrezygnował jednak z funkcji dyrektora owej spółki w październiku 2017 roku i mniej więcej od tego czasu nie jest też jej przeważającym udziałowcem (o ile w ogóle nim jest).

Co jeszcze wiemy?

Adam Pietrowski (nowy, tymczasowy prezes Wisły) i Mats Hartlings się znają, występują razem w polskiej spółce Capital City Markets Sp. z o.o. – spółka kupiona przez nich w pierwszym półroczu 2018 roku od jakiegoś biura rachunkowego.

Transakcja zakupu Wisły miała podobno mieć cenę 1 euro.

Co możemy przypuszczać?

Pan Vanna Ly nie jest żadnym kambodżańskim biznesmenem, a, nazwijmy go, powiernikiem. Także panowie Pietrowski i Hartling nie wydają się posiadać wystarczających zasobów do działania samodzielnego. W mojej ocenie mamy więc do czynienia z wykorzystaniem powiernictwa do planowanego zakupu Wisły Kraków.

Ktoś zainteresowany pewnymi aktywami Wisły postanowił ją zakupić pod przykrywką. Nie zdziwiłbym się, gdyby umowa zakupu akcji była tak sporządzona, że te 12 milionów złotych dla klubu wcale nie były obligatoryjne… i co wtedy?

Upadłość. Może kontrolowana. Może nie…

A może manewr dotychczasowych właścicieli obliczony na to, żeby cała odpowiedzialność spadła na „nieodpowiedzialnych” inwestorów? Próba ochrony przed odpowiedzialnością karną („Panie Prokuratorze, przecież znalazłem inwestora!”).

Jednego jestem pewien, najmniej mi to wygląda na poważną transakcję.

To oczywiście tylko moje przypuszczenia.

Bardzo chciałbym się mylić…

Opublikowano Dodaj komentarz

Czy korzystanie z usług powierników jest bezpieczne?

Czy korzystanie z powiernika jest bezpieczne?

To pytanie z kategorii: czy jak dostanę od kogoś weksel to mogę być pewny/a, że zapłaci? albo czy jak podpiszę z kimś umowę to ta osoba ją zrealizuje? Weksel jest niewątpliwie wspaniałym i przydatnym narzędziem zabezpieczania zobowiązań, precyzyjnie spisana umowa jest podstawowym aktem staranności, gdy chcemy dochodzić swoich roszczeń…

Nikt jednak nie da gwarancji, że wystawca weksla jest wypłacalny. Podobnie nikt nie zagwarantuje Ci, że druga strona umowy wywiąże się z niej. Jeżeli ustanowisz kogoś powiernikiem, powierzając mu na przykład swoje udziały w spółce lub nieruchomość, musisz zadać sobie jedno, bardzo, ale to bardzo ważne pytanie.

Co chcesz robić w życiu?

(Tak, wiem… pachnie klasyką polskiego filmu).

Czy chcesz drżeć o mienie powierzone powiernikowi? A może chcesz spać spokojnie?

No, jeżeli to drugie to cóż. Zacznij to robić.

Pomogę Ci kilkoma złotymi radami:

Pierwsze primo, zarówno w naszym pięknym słowiańskim języku, jak i w języku anglosaskim, ale także po łacinie słowo „powiernictwo” (trust, fiducia) ma swój źródłosłów w słowach „wiara”, „zaufanie”, „fides”. Powierzasz komuś swój majątek, musisz mieć bezwzględne zaufanie do tej osoby. Są takie osoby, które nie są zdolne do takiego zaufania – dla nich przewidziane są inne sposoby na zachowanie anonimowości w biznesie (np. spółka anonimowa). Inni takim zaufaniem potrafią obdarzyć rodzinę, albo profesjonalistę – prawnika.

Z ostatniej dwójki, gdybym miał wybierać, wziąłbym prawnika. Jasne, trzeba mu (mi) zapłacić, ale nigdy nie wiesz, czy z rodziną nie wyjdziesz najlepiej… na zdjęciu.

Drugie primo, zabezpiecz się. Czasem będziesz musiał/a wejść w ten deal bez absolutnego zaufania. Możesz sobie jednak pomóc, poprzez profesjonalne przygotowanie umowy powierniczej, a także zadbanie o zabezpieczenie jej wykonania przez powiernika. Prawo cywilne od kilku tysięcy lat oferuje sprawdzone sposoby: weksle, zastawy, hipoteki, pełnomocnictwa. Dlaczego z nich nie korzystać?

No i trzecie primo, ultimo – a tyczy się to szczególnie offshorowych firm zajmujących się usługami nominee oraz trustami. Poczytaj o nich w Internecie, sprawdź co piszą o nich ludzie na forach internetowych, jeżeli szukasz anonimowości możesz być łatwym celem, przestępcy mogą wychodzić z założenia, że skoro szukasz anonimowości to nie będziesz zainteresowany kontaktem z organami ścigania.

A jeżeli masz jakiekolwiek pytania lub szukasz oferty kancelarii, która ma twarz, imię i nazwisko i doświadczenie w sprawach trustów, także prawa polskiego, to nie wahaj się, tylko pisz. Znajdziemy dla Ciebie dobre rozwiązanie.

Opublikowano Dodaj komentarz

3 sposoby na Common Reporting Standard

Od pewnego czasu uczestniczę w pewnym zamkniętym forum dyskusyjnym, na którym użytkownicy spółek offshore z całego świata wymieniają się nowinkami, newsami i swoimi sposobami na prowadzenie biznesu.

Ostatnio na topie są informacje na temat tego, że bankowość w Łotwie już się nie podniesie i niewiele da się z tym zrobić gdy idzie o spółki offshore, pojawiają się pytania o Common Reporting Standard, o strategie unikania podlegania temu standardowi. Pojawiają się też tezy bardziej fundamentalne – czas uciekać ze spółek offshore albo przynajmniej czas przemyśleć strategię, jaką dotychczas stosowali użytkownicy tych spółek.

To czego najbardziej obawiają się użytkownicy spółek offshore jest przypisanie ich spółkom rezydencji podatkowej państwa, w którym siedzibę ma ich beneficjent rzeczywisty, bądź zastosowaniu na nich osobiście wymyślnych klauzul przeciwko unikaniu opodatkowania, jakie znajdują się obecnie w prawodawstwie wielu państw na świecie.

Myśląc więc aktualnie o strategii prowadzenia biznesu offshore musisz zastanowić się nad tym jak nie zwracać uwagi władz podatkowych twojego kraju rezydencji.

Poznaj kilka strategii, dzięki którym zupełnie legalnie unikniesz raportowania w zgodzie z systemem Common Reporting Standard.

Gotowy?

Zaczynamy.

1. Konto bankowe poza krajami CRS – wbrew pozorom tych krajów jest sporo, jednak nie wszystkie umożliwiają założenie konta bankowego dla spółki offshore, przykładowo w Serbii raczej nie masz czego szukać (no chyba, że przychodzisz z milionem dolarów), ale Gruzja, Liban (to egzotyczne raczej, krążą bardzo dobre recenzje bankowości w tym kraju, nie każdy chce trzymać pieniądze w banku, w którym trzyma je z dużą dozą prawdopodobieństwa Hezbollah) czy Puerto Rico? Także Mołdawia daje taką możliwość, jednakże proces założenia konta w tym postsowieckim kraju jest bardzo złożony i można się szybko zniechęcić do współpracy z tamtejszymi bankami.

2. Spółka z rozdrobnionym akcjonariatem – CRS traktuje jako beneficjentów osoby, które posiadają co najmniej 25% udziałów w spółce, raportowaniu nie podlegają osoby, które mają udział mniejszy. Na szkoleniach dotyczących CRS niektórzy doradcy podatkowi już zapowiedzieli, że najlepszą i najbardziej legalną opcją jest po prostu rozdrobnienie akcjonariatu w spółce offshore.

3. Zmiana spółki offshore na spółkę prawa krajowego – jeżeli zależy Ci na anonimowości, a niekoniecznie na optymalizacji podatków i masz nieco większe środki to spółka akcyjna z akcjami na okaziciela może być strzałem w dziesiątkę.

Jest też „trzecia droga” – a mianowicie otwarcie spółki na powiernika, jednakże banki mają obowiązek badania za każdym razem kto jest faktycznym beneficjentem (a jest nim powierzający udziały) – nie zawsze najlepiej im to wychodzi.